Microsoft: OpenSource groźniejszy od Bin Ladena?

Microsoft, który nie przepada za "otwartymi źródłami" wytoczył kolejną, tym razem bardzo ciężką armatę przeciwko udostępnianiu kodów źródłowych. Scott Culp - menedżer do spraw bezpieczeństwa w Microsofcie opublikował tekst, w którym stara się udowodnić, że udostępnianie kodów źródłowych przez "niektóre firmy" może prowadzić do całkowitej anarchii, a co gorsze - takie kody źródłowe mogą stać się bardzo groźnym narzędziem w rękach cyberterrorystów.

Microsoft, który nie przepada za "otwartymi źródłami" wytoczył kolejną, tym razem bardzo ciężką armatę przeciwko udostępnianiu kodów źródłowych. Scott Culp - menedżer do spraw bezpieczeństwa w Microsofcie opublikował tekst, w którym stara się udowodnić, że udostępnianie kodów źródłowych przez "niektóre firmy" może prowadzić do całkowitej anarchii, a co gorsze - takie kody źródłowe mogą stać się bardzo groźnym narzędziem w rękach cyberterrorystów.

Wystarczy bowiem dopisać do takiego kodu groźnego wirusa lub procedury zostawiające furtki i udostępnić jako kolejną wersję kodu. "Bezpieczniak" firmy z Redmond apeluje: "Najwyższy czas na to, aby środowisko doprowadziło do powstrzymania nieprzemyślanej akcji udostępniania kodów źródłowych za darmo". Badania przeprowadzone na zlecenie Microsoftu wykazały, że każdy z ostatnich głośnych ataków wirusów jak Ramen, 1i0n, Sadmind, Code Red czy Nimda następował w krótkim czasie po udostępnieniu kodów źródłowych mających, zdaniem autora raportu "rzekomo pokazać gdzie grozi niebezpieczeństwo"

Reklama
Microsoft
Dowiedz się więcej na temat: firmy | Osama bin Laden | Microsoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy