Zamieszki w Londynie - atak na BlackBerry

Firma Research in Motion, producent smartfonów BlackBerry, padła ofiarą szantażu hakerów w związku z trwającymi kolejny dzień zamieszkami w Londynie.

Londyńskie zamieszki to nie tylko płonące budynki i zdemolowane sklepy. Grupa hacktivistów TeaMp0isoN włamała się na oficjalnego bloga BlackBerry i zagroziła upublicznieniem danych pracowników firmy. "Naprawdę chcecie zobaczyć rozwścieczoną młodzież na progach domów swoich pracowników?" - ostrzegają napastnicy. - Po deklaracji złożonej przez RIM taki atak był dość przewidywalny - komentuje na firmowym blogu Sean Sullivan, główny doradca ds. bezpieczeństwa F-Secure, fińskiego producenta oprogramowania zabezpieczającego.

Zamieszki wybuchające w kolejnych brytyjskich miastach są dość często nazywane "viralowymi niepokojami społecznymi", ponieważ samozwańczy anarchiści, uczestniczący w ulicznych walkach, skrzykują się za pomocą mediów społecznościowych. W tym celu wykorzystują między komunikator BlackBerry Messager, używany w smartfonach tej marki. W rezultacie firma RIM w publicznym oświadczeniu zapowiedziała współpracę z brytyjskimi władzami przy ściganiu osób podejrzanych o wzniecanie rozruchów.

- To, co stało się później, było do przewidzenia - pisze Sean Sullivan na blogu F-Secure. Hacktiviści z grupy TeaMp0isoN przejęli kontrolę nad oficjalnym blogiem BlackBerry i zamieścili na nim swoją odpowiedź. "Drogi RIM-ie, NIE pomożesz brytyjskiej policji. Jeżeli to zrobisz, niewinni ludzie znajdujący się w niewłaściwym miejscu i czasie, którzy mają BlackBerry, zostaną bezpodstawnie oskarżeni - policja stara się aresztować jak najwięcej osób, by uchronić się przed kompromitacją" - tak zaczyna się oświadczenie umieszczone przez hakerów na firmowym blogu Research in Motion. Włamywacze oświadczyli też, że mają dostęp do bazy danych pracowników koncernu i nie zawahają się przekazać ich protestującym. "Naprawdę chcecie zobaczyć rozwścieczoną młodzież na progach domów swoich pracowników? Oszczędźcie sobie blamażu i podejmijcie właściwą decyzję" - grożą.

Reklama

RIM natychmiast podjął próby usunięcia oświadczenia hakerów ze swojego oficjalnego bloga, jednak stosunkowo długo nie mógł sobie z tym poradzić. Napastnicy skwapliwie wykorzystali ten fakt do szyderstw publikowanych na Twitterze. Po jakimś czasie blog RIM został usunięty z sieci, by po kilku godzinach pojawić się ponownie, już w prawidłowej wersji.

- W dzisiejszych czasach często trudno jest rozróżnić hacktiwism od cyberterroryzmu. Atak na producenta BlackBerry jest tego przykładem - mówi Michał Iwan, dyrektor zarządzający F-Secure Polska. - Nie możemy jednoznacznie ocenić pobudek hakerów - z jednej strony piszą o ochronie niewinnych ludzi przed aresztowaniami. Z drugiej, trudno pochwalać próbę blokady legalnych działań skierowanych na pomoc władzom w dotarciu do sprawców przestępstw, podobnie jak szantażowanie ujawnieniem danych niewinnych pracowników firmy. Jest to bardzo jasny przykład tego, że nawet słuszne oburzenie i zaangażowanie hacktiwistów często prowadzi ich w ślepe uliczki bezprawia - dodaje Iwan.

INTERIA.PL/informacje prasowe
Dowiedz się więcej na temat: BlackBerry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy