W muzycznej sieci

Od kilku lat wzrasta udział muzyki on-line w wartości rynku muzycznego. Pod koniec 2003 roku rynek ten w Europie wyceniano na blisko 10 mln euro. Bieżący rok oszacowano na ponad 46 mln euro (dane Jupiter Research). Wyniki badania Forrester Research sugerują, że do 2009 roku wyniki sprzedaży internetowych sklepów muzycznych sięgną 3,5 mld euro; Jupiter Research nieco ostrożniej szacuje dane na Starym Kontynencie prognozując około 840 mln euro w 2009 roku. Takie pieniądze oczywiście przyciągają kolejnych graczy rynku muzycznego on-line.

Szczególnie trend ten ujawnił się w 2004 roku. Pojawiły się: iTunes, Napster, Connect, PressPlay, sklep muzyczny Microsoftu i inne podobne serwisy. Pod względem handlu muzyką on-line zdecydowanie przoduje rynek amerykański. Rok 2004 przyniesie tam producentom i sprzedawcom ok. 270 mln USD zysku a za pięć lat, czyli w roku 2009 sięgnąć jego wartość może sięgnąć 1,7 mld USD, co według raportu Jupiter Research stanowić może 12 proc. całego rynku muzycznego w Stanach Zjednoczonych.

A u nas? Forrester Research szacuje nasz rodzimy rynek muzyczny w wydaniu on-line na 14 mln sztuk w roku 2003 a wartość samego polskiego rynku na ponad 68 mln dolarów, co daje Polsce 0,7 procentowy udział w europejskim rynku muzycznym. Według Polskiego Związku Producentów Audio-Video polski internetowy rynek fonograficzny w roku 2002 osiągnął wartość 344 mln złotych (w stosunku do 2001 oznaczało to spadek o 27,5 proc.) i wyniósł niecałe 14 mln egzemplarzy (spadek o 44,5 proc. wobec 2001 roku). Udział muzyki on line w Polsce z obecnych 0,4 proc. ma wzrosnąć zdaniem Forrester Research do ok. 8 procent w roku 2007.

Czy to drogi "kaprys"? Ceny są zróżnicowane. MSN Music - droższy od iTunes Music. W MSN cena za utwór miesci się w granicach od 0,99 euro do 1,29 euro, zaś w iTunes funkcjonuje jednolita stawka - 0,99 euro. Mniejsze serwisy usiłują konkurować ceną schodząc z nią do 0,79 euro za utwór. Za możliwość ściągnięcia całego albumu zapłacimy od 9,99 do 14,99 euro.

Jest to zdecydowanie taniej niż cena takiego albumu w sklepach. Polskie ceny muzyki pobieranej z sieci powinny być nieco niższe, a już na pewno niższe niż wywindowane niekiedy do granic absurdu ceny w sklepach. Przykładowo: czteropłytowa kolekcja Nirvany (68 utworów) kosztuje w sklepie 315 zł. Te same 68 utworów pobrane z sieci będzie kosztować najwyżej 67 euro, czyli po obecnym kursie ok. 282 zł, a zatem 33 zł taniej. Album "Vaia Con Dios" - The Promise - w sklepie na płycie kosztuje 69 zł, zaś ściągnięty z sieci - maksimum 42 zł. To tylko nieliczne przykłady. Odpada nam także strata pieniędzy czasu i zdrowia na dojazd do sklepu (zwłaszcza w obecnym zimowo-przedświątecznym okresie). A zatem warto się nad tym zastanowić.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy