Technomedycyna w poszukiwaniu nieśmiertelności

Chociaż zastrzyki są tak samo nieprzyjemne od dziesiątek lat, a sposób diagnozowania dzieci nie różni się wiele od tego, co przechodzili ich rodzice, medycyna ewoluuje, a jej wiernym sojusznikiem pozostaje technologia.

W wyświetlanym na ekranach kin filmie "Jestem Bogiem" wystarczyło, aby główny bohater zaczął zażywać stosowny lek, a jego umysł zaczął pracować na niespotykanych dotychczas obrotach. Fikcja? Tylko częściowo...

Ray Kurzweil, naukowiec będący jednym z guru futurologii medycznej przewiduje, że nasze życie zmieni się drastycznie w dwóch następnych dekadach. Według jego teorii, nasze ciała i medycyna - "pochodzące z czasów kamienia łupanego" - przejdą prawdziwy reset, a my wszyscy podamy się swoistego rodzaju "reinstalacji systemu".

Kurzweil nie jest odosobniony w swoich wizjach. Jedno jest pewne: medycyna z roku na rok coraz bardziej przypomina film fantastycznonaukowy.

Krew w wersji 2.0

"Nanoboty zastąpią komórki krwi i będą od nich tysiąc razy bardziej efektywne" - przepowiada Kurzweil na łamach "The Sun". Nie tylko on jest zwolennikiem teorii, że nanomaszyny, czyli mikroskopijne roboty, które zostaną wszczepione do ludzkiego ciała, staną się błyskawicznie panaceum na wszystkie nasze problemy.

Reklama

"Za ćwierć wieku każdy z nas będzie mógł wziąć udział w olimpijskim maratonie lub nurkować przez kilka godzin bez odpowiedniego sprzętu" - dodaje Kurzweil.

Trudno powiedzieć, czy Narodowy Fundusz Zdrowia będzie sobie mógł pozwolić na takie udogodnienia, ale w niektórych krajach, gdzie bardziej liberalne prawo pozwala prywatnemu sektorowi na znacznie bardziej inwazyjną działalność medyczną, firmy proponują ludziom stworzenie ich lepszego "ja".

W Azji operacje plastyczne, nawet te otwarcie zagrażające życiu, są na porządku dziennym. Z drugiej jednak strony, to przecież bardzo ludzkie - chcemy być lepsi, zdrowsi i piękniejsi.

Zapewne już wkrótce zobaczymy w telewizji reklamy podobne do fikcyjnego spotu firmy Sarif Industries, istniejącej jedynie w grze "Deus Ex: Bunt ludzkości". Firmy, która oferuje zamianę naszych narządów i kończyn na "lepsze modele". Tutaj nanomaszyny i implanty wydają się fantastyką, ale to się zmieni.

Firma medyczna jutra - Sarif Industries:

Ciąża na wizji

Ciąża to najbardziej niesamowity czas w życiu rodziców. Branża medyczna doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że są oni bardzo czuli na każdy, nawet najmniejszy problem związany z ich przyszłą pociechą. Wielu rodziców z chęcią doglądałoby bezpieczeństwa płodu przez całą dobę. Możliwe, że kiedyś pojawi się taka opcja. Mowa o PreVue.

PreVue został stworzony przez pracownika naukowego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Rozwiązanie to, oparte na technologii elektronicznych tkanin i giętkich wyświetlaczy, ma umożliwić przyszłym rodzicom nie tylko bieżące oglądanie przychodzącego na świat dziecka, ale nawet poznanie jego osobowości jeszcze w łonie matki!

Trochę mniej inwazyjny projekt został stworzono w laboratoriach Philipsa i nosi nazwę Celebrating Pregnancy. W jego ramach zamiast standardowego obrazu USG rodzice będą mogli zobaczyć wizualizację 4D swojej pociechy. Na czym polegają różnice?

Projekt Celebrating Pregnancy ma zapewnić jak największą interakcję z nienarodzonym dzieckiem. Rodzice otrzymają nie tylko wszystkie dokładne diagnozy, wykresy oraz opisy, ale będą mogli też śledzić rozwój dziecka krok po kroku. Wizualizacja 4D oznacza, że zobaczą nie tylko trójwymiarowy obraz, ale będą go mogli "odtwarzać" w czasie.

Co więcej, po skanowaniu macicy przyszłej mamy przy pomocy specjalnego urządzenia, rodzice otrzymają mniejszą wersję wizualizacji 4D, która zostanie zamknięta w urządzeniu o nazwie Bebescope. Ten gadżet, wielkości talerza, zawiera wizualizację dziecka oraz umożliwia dodatkowo wysłuchanie nagranego bicia jego serca. Bebescope bez najmniejszego problemu można zabrać ze sobą do domu. A raczej będzie można - Celebrating Pregnancy nadal pozostaje w fazie projektu i koncepcji.

Przychodzi pacjent do cyberlekarza

- Za 15 do 20 lat medycyna będzie wyglądać zupełnie inaczej. Obecnie diagnostyka chorób często bywa błędna. Lekarz pierwszego kontaktu w większości przypadków nie jest w stanie stwierdzić choćby tak prostego faktu jak ten, czy dziecko ma infekcję bakteryjną czy wirusową, i przepisuje leki według własnej intuicji. W przyszłości będziemy mieli do czynienia z diagnostyką w czasie rzeczywistym i z precyzyjnym leczeniem przyczyn danej choroby - przewiduje Paweł Przewięźlikowski, dyrektor zarządzający i założyciel firmy biotechnologicznej Selvita.

Już od kilku lat lekarzem pierwszego kontaktu dla milionów internautów jest wyszukiwarka Google. Jednak w wielu odciętych od świata miejscach, gdzie zamiast lekarza dociera jedynie internet, teleobecność za pomocą komunikatorów wideo zastępuje wizytę u specjalisty.

Teraz nie potrzeba jednak do tego nawet komputera - wystarczy zaawansowany smartfon albo tablet. Oznacza to, że już niedługo otrzymamy dostęp do naszych informacji medycznych oraz diagnoz "w locie". Wszystko za sprawą cloud computingu, czyli przechowywania informacji w internetowej "chmurze", do której my, czyli użytkownicy, będziemy mieli dostęp z każdego miejsca na świecie. Podobnie jak nasz lekarz.

Zatem przeszłością będzie sytuacja, w której nie potrafimy - po raz kolejny - odpowiedzieć lekarzowi na pytanie, na jakie leki jesteśmy uczuleni i jakie mieliśmy wyniki ostatniej morfologii.

Z informacyjnej "chmury" korzystali będą nie tylko pacjenci i lekarze pierwszego kontaktu, ale również np. chirurdzy. W szpitalu uniwersyteckim Georgetown iPady już stanowią dla nich swoistego rodzaju "ściągawkę".

- Integrując technologie z potrzebami naszej kliniki, możemy zwiększyć bezpieczeństwo i satysfakcję pacjentów, przy okazji zmniejszając koszty opieki zdrowotnej - komentuje dr Felasfa Wadajo, praktykujący na uniwersytecie Georgetown chirurg ortopeda.

Skoro już jesteśmy w szpitalu, zastanówmy się przez chwilę, jak może wyglądać w przyszłości pokój chorego.

Według firmy Philips, kluczowym czynnikiem gwarantującym prawidłowe leczenie i dobre samopoczucie pacjenta jest światło. Nie ma chyba trudniejszego doświadczenia niż spędzenie kilku dni w szpitalu, w całkowitej izolacji. Projekt Ambient Healing Space ma maksymalnie ułatwić to trudne doświadczenie.

Pokój pacjenta, dzięki odpowiedniemu natężeniu światła, może zamienić się w przytulny dom. Wraz z rozwiązaniami, umożliwiającymi śledzenie na bieżąco reakcji organizmu, jak koc z sensorami, czy dzięki bezpośredniemu połączeniu wideo z domownikami, projekt Ambient Healing Space ma skończyć z trudnym doświadczeniem szpitalnej sali.

Drugie nogi i oczy

Bez wątpienia jednak technologie w sojuszu z medycyną stwarzają największą szansę dla wszystkich niepełnosprawnych i niesprawiedliwie potraktowanych przez los. Zarówno możliwość chodzenia pomimo paraliżu, jak i zdolność widzenia pomimo problemów ze wzrokiem, coraz mniej przypominają wizję z kina science fiction.

Nowymi nogami dla potrzebujących mogą być takie wynalazki, jak Robotic Exoskeleton (w skrócie Rex). Jest to jedno z wielu urządzeń, które wykorzystuje hydrauliczne nogi do ułatwienia chodzenia osobom, które są przykute do wózka inwalidzkiego.

Podobny wynalazek zaprezentowała japońska firma Cyberdyne (zbieżność nazw z firmą odpowiedzialną za stworzenie filmowego Terminatora przypadkowa), opracowując mechaniczne wsparcie dla osób, które mają problemy z chodzeniem. Urządzenie nosi nazwę "HAL" (Hybrid Assistive Limb) i po raz pierwszy zostało przetestowane na ulicach Tokio.

"HAL" (Hybrid Assistive Limb) - prezentacja wideo:

Pomysł ten prezentuje się bardzo ciekawie, ale ma też minusy. Niechętnie podawana jest cena "HAL", która oscyluje w granicach kilkunastu tysięcy dolarów. Poza tym mechanicznych nóg nie można używać np. na śliskiej, skalistej lub podmokłej powierzchni.

O ile jednak nasze nogi mogą być "oszukane" przy pomocy robotyki, o tyle nasze oczy stanowią o wiele większe wyzwanie dla twórców najnowszych technologii.

Tutaj przychodzi z pomocą sztuczna siatkówka - rozwiązanie dostępne od tego roku na terenie Europy. Osoby mające problemy ze wzorkiem poddawane są zabiegowi polegającemu na umieszczenie 60 elektrod w tylnej części oka. Każda z elektrod zastępuje uszkodzone komórki siatkówki, stymulując nerwy bezpośrednio połączone z mózgiem.

Oczywiście, taki zabieg nie gwarantuje pełnego odzyskania wzorku, a jedynie 60 punktów światła, która dają nam zarys tego, co widzi osoba zdrowa. Normalnie mamy miliony tego typu "naturalnych elektrod". Dzisiaj technologia oferuje 60, ale za kilka lat? Szkoda tylko, że takie przywracanie siatkówki kosztuje ok. 100 tys. dolarów...

Leczenie po studencku

Na niecodzienne, a czasami nawet wręcz rewolucyjne pomysły, nie zawsze potrzeba milionów. Co roku udowodniają tę tezę studenci biorący udział w Imagine Cup - największym na świecie konkursie technologicznym - wśród których nie brakuje zespołów z Polski. W tym roku przedstawiono w konkursie dwa zaskakująco innowacyjne pomysły.

Zespół CodeRaiders z Politechniki Łódzkiej przygotował projekt o nazwie LifeCircle - kompleksowy projekt wykorzystujący mobilne aplikacje oraz serwis społecznościowy Facebook do stworzenia sieci informacyjnej honorowego krwiodawstwa. Dodatkowo, przy pomocy rankingów, nagród oraz zdobywanych osiągnięć (podobnych do tych znanych z Xbox Live), najbardziej aktywni krwiodawcy zostają wyróżnieni i nagrodzeni.

Natomiast eyePUTers z Politechniki Poznańskiej przyjechali na finały krajowe Imagine Cup z projektem VisionEyer - systemem badania ostrości wzroku z wykorzystaniem technologii śledzenia ruchów gałek ocznych. Ich rozwiązanie miało zastąpić tradycyjny sposób sprawdzania ostrości wzroku, jaki doskonale znamy z wizyt u okulisty.

W finałach światowych w Nowym Jorku nasz kraj będą reprezentować studenci z Łodzi, ale to zespół eyePUTers usłyszał od panelu sędziowskiego, aby natychmiast po zakończeniu finałów krajowych udać się do urzędu patentowego.

Kod nieśmiertelności

Każde życie dobiega kiedyś końca, ale ludzkość od samego początku istnienia chce oszukać naturę, dążąc do nieśmiertelności. Według Kurzweila, będzie to możliwe w 2030 roku. Wszystko dzięki nanobotom.

"Nanoboty będą podtrzymywały nas przy życiu nawet wtedy, kiedy ulegniemy wypadkowi albo np. podczas ataku serca. Osoba, która dostanie ataku serca, spokojnie uda się do lekarza, aby ten przeprowadził drobny zabieg. Będzie cały czas podtrzymywana przy życiu dzięki nanobotom właśnie" - tłumaczy Kurzweil.

Taka i podbne wizje wydają się szalenie kuszące, wręcz niebezpieczne. Trudno nawet rozpoczynać dyskusje o etyce i przekraczaniu barier między technologiami a naszym zdrowiem.

- Naukowcy z niektórych krajów w procesie wykorzystania technologii informatycznych w sektorze biotechnologii często zapominają o etyce, np. konstruując hybrydy, czyli organizmy składające się z organów ludzkich i zwierzęcych. Granica między tym, co dobre, a tym, co psuje cywilizację, jest czasem bardzo cienka. Tym bardziej trzeba angażować w branży osoby, które unikną podejścia do zagadnienia a'la doktor Frankenstein - ostrzega Paweł Przewięźlikowski.

Trudno jednak sobie wyobrazić, aby istniejące od setek lat marzenie człowieka o nieśmiertelności było dla niektórych warte porzucenia w imię takich haseł jak etyka, moralność czy humanizm...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Medycyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy