Szkoły bez komputerów mają sens

Podczas gdy u nas ubolewa się nad słabą dostępnością sprzętu komputerowego w placówkach edukacyjnych, w kalifornijskich szkołach kwitnie trend odwrotny: powrót do nauki niewspomaganej żadnymi urządzeniami elektronicznymi. I to w Dolinie Krzemowej, kolebce komputeryzacji!

Jak donosi CNN, zatrudnieni w sektorze IT rodzice wolą posyłać dzieci do szkół, w których podczas zajęć nie korzysta się z komputerów. Na przykład w Waldorf School of the Peninsula do użytku dzieci nie ma ani jednego peceta. Pomimo to właśnie tę placówkę wybierają dla swoich dorastających pociech managerowie takich przedsiębiorstw jak eBay. Awersja do komputeryzacji nie jest w sieci szkół Waldorf zasadą samą w sobie. Wynika raczej z ogólnego podejścia do tego, jak powinno się odbywać kształcenie: w kontekście społecznym.

Dzieci i tak mają komputer w domu, zaś i rodzice, i nauczyciele uważają, że szkoła to miejsce, gdzie nauka powinna się odbywać w bardziej tradycyjny i uspołeczniony sposób. Uczniowie bawią się więc piłką i piszą po tablicy kredą, a na przerwach nie spędzają czasu z nosami nad wyświetlaczami urządzeń mobilnych.

Rodzice tłumaczą, że sami uczyli się z drukowanych podręczników, bez pomocy Internetu, i nie przeszkodziło im to wyspecjalizować się w branży IT. Dodają, że z technologią dzieci zdążą się zaznajomić w innych okolicznościach.

Reklama

Źródło informacji

gizmodo.pl
Dowiedz się więcej na temat: komputer | informatyka | edukacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama