SpaceX, czyli dwie dekady kosmicznych podbojów Elona Muska

SpaceX zaczyna wyrastać na kosmicznego giganta /123RF/PICSEL
Reklama

Od próby zakupu starych rosyjskich pocisków do pierwszej, prywatnej misji załogowej na orbitę Ziemi. W niecałe dwadzieścia lat niepozorna firma z Doliny Krzemowej zaczęła wyrastać na prawdziwego kosmicznego potentata.

Pierwsza prywatnie sfinansowana rakieta, pierwszy prywatny lot z odzyskaniem kapsuły, pierwsza prywatna firma, która wysłała transport na Międzynarodową Stację Kosmiczną, pierwsza prywatna firma, która umieściła satelitę na orbicie Ziemi i w końcu... pierwsza prywatna firma, która wysłała załogową misję na orbitę. Elon Musk lubi wygrywać, a SpaceX z roku na rok staje się synonimem futurystycznych misji kosmicznych rodem z filmów science fiction. Nie zawsze jednak było tak kolorowo.

Reklama

Jak więc doszło do tego, że jedna, amerykańska firma ochroniona przed upadkiem za pomocą prywatnych pieniędzy, stała się prawdziwym, kosmicznym graczem?

Narodziny

W 2002 roku, ówczesny założyciel serwisu PayPal (i już wtedy milioner), Elon Musk wraz z przyjaciółmi postanowił udać się do Rosji, aby zakupić odnowiony, międzykontynentalny pocisk balistyczny. Ekscentryczny przedsiębiorca z Doliny Krzemowej, który do tej pory zarabiał miliony dolarów na internetowych startupach, jeszcze wtedy nie myślał, na jaką ścieżkę skieruje go wspomniany pomysł. Musk chciał wydać większość swoich prywatnych pieniędzy na to, aby stworzyć projekt, który zainteresuje NASA i nieco ożywi skostniałe misje związane z eksploracją kosmosu.

Rosyjski pocisk balistyczny był potrzebny Muskowi do zrealizowania projektu zakładającego wysłanie w kosmos roślin, które pierwotnie miałyby pokazać, jak organizmy z Ziemi są w stanie rozwijać się i przetrwać na powierzchni Czerwonej Planety. Wybranie takiego pomysłu było celowe - Musk chciał, aby jego wizja została zauważona przez NASA oraz szeroką opinię publiczną. Szybko okazało się jednak, że podróż na Czerwoną Planetę będzie niemożliwa bez fundamentalnych zmian w technologii napędu rakietowego, a także bez osiągnięcia odpowiedniego budżetu.

Podczas pierwszego spotkania mającego na celu sfinalizowanie zakupu pocisku balistycznego, amerykański przedsiębiorca został odesłany z Rosji z kwitkiem. Koszt jednego pocisku miał wynieść 8 milionów dolarów, co znacząco przekraczało zakładany plan finansowy Elona Muska. 

I wtedy nastąpił przełom.

Podczas lotu powrotnego z Rosji do USA, Musk stwierdził, że nie będzie musiał kupować pocisków oraz rakiet - może je przecież zrobić sam. Obliczenia wskazywały na to, iż surowe materiały potrzebne do zbudowania odpowiedniej konstrukcji mogłyby wynieść około trzy procent pierwotnej ceny rosyjskiego pocisku balistycznego. Finalnie, rakiety budowane przez SpaceX stały się dziesięć razy tańsze w produkcji.

Kolejna decyzja była już tylko oczywistością. 1 czerwca 2002 roku w El Segundo w amerykańskiej Kalifornii narodziła się firma Space Exploration Technologies Corporation.

Od rakiety do pierwszych misji

Jednym z fundamentów SpaceX od samego początku miała być poprawa kosztów oraz niezawodności dostępu do przestrzeni kosmicznej. Od 2004 roku amerykańska firma planowała opracowanie produktu pozwalającego na wyniesienie na orbitę ciężkiego ładunku - w zależności od zapotrzebowania potencjalnych klientów. Dwa lata później, w 2006 roku, Musk zainwestował z własnych funduszy 100 milionów dolarów w SpaceX, torując tym samym drogę do powstania pierwszej rakiety w portfolio przedsiębiorstwa - Falcona 1.

Falcon 1 był pierwszą komercyjną, dwustopniową rakietą nośną, która została napędzona paliwem ciekłym. Przeznaczeniem konstrukcji były loty na niskie orbity okołoziemskie. Falcon 1, to także próba pokazania przez SpaceX, iż tego typu projekty da się przeprowadzić przy zachowaniu stosunkowo niskiego budżetu. Koszt opracowania rakiety wyniósł 90 milionów dolarów, a pojedyncze wystrzelenie jej nad powierzchnię Ziemi wyceniono na niecałe 8 milionów dolarów. W swojej karierze, Falcon 1 został wystrzelony pięć razy.

Szybko okazało się jednak, że sprzęt okazał się zbyt mały na ambicje Elona Muska.

4 czerwca 2010 roku, kilka lat później, swój pierwszy dziewiczy lot wykonała rakieta Falcon 9 - konstrukcja wielokrotnie potężniejsza od pierwotnego Falcona 1. Do tej pory jest to jedyna rakieta SpaceX, która jest zdolna do wynoszenia ładunków na orbitę, misji załogowych oraz bezzałogowych, a także bezpiecznego powrotu na powierzchnię. Falcon 9 w swojej karierze od 2010 roku startował ponad 70 razy, a koszt pojedynczego wystrzelenia ustalono na 57 milionów dolarów. Cała konstrukcja działa w oparciu o silniki Merlin 1 - również produkowane przez SpaceX. To, co wyróżnia Falcona 9 na tle konkurencji, to jego niespotykana zdolność do wysyłania ładunku na orbitę, a następnie bezproblemowy powrót na Ziemię i lądowanie na gruncie lub specjalnej barce ustawionej na morzu.

Powstanie rakiety Falcon 9 i udany lot testowy doprowadziło do licznych zamówień ze strony rządów oraz innych firm. Rakieta SpaceX była odpowiedzialna między innymi za zaopatrywanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a nawet wysłanie na orbitę tajnego samolotu US Air Force.

Najnowsza wersja rakiety Falcon 9 może zostać wykorzystana do stu razy, przy zachowaniu odpowiednich czynności serwisowych.

Na Marsa i jeszcze dalej

Szybko okazało się, że ambicje SpaceX nie kończą się na wysyłaniu ładunków oraz satelitów w kosmos. Amerykańskie przedsiębiorstwo rozpoczęło prace nad kapsułą, która będzie w stanie pomieścić w sobie nie tylko astronautów, ale również komercyjnych pasażerów. Statek kosmiczny rozwijany przez SpaceX miał działać na tej samej zasadzie, co rakiety Falcon, zapewniając bezpieczną podróż w kosmos i z powrotem. Pierwszym komercyjnym klientem SpaceX będzie japoński miliarder Yusaku Maezawa, który wraz z ośmioma przyjaciółmi odbędzie tygodniowy w stronę Księżyca i z powrotem. Wszystko to już w 2023 roku.

Widząc szybki rozwój idei SpaceX, do gry włączyła się NASA zapraszając trzy prywatne przedsiębiorstwa tym samym prosząc o skonstruowanie kapsuły pozwalającej na uruchomienie misji załogowych. Amerykańska Agencja Kosmiczna chciała uwolnić się od płacenia milionów dolarów za swoiste "bilety" dla astronautów wykupowane w rosyjskich rakietach Sojuz, stworzonych jeszcze za czasów zimnej wojny. We współpracy NASA ze SpaceX powstał Crew Dragon. Kapsuła, która 30 maja 2020 roku przyczyniła się do pierwszego, udanego wystrzelenia załogowej misji na orbitę Ziemi z terytorium USA niemalże od dekady. Tym samym SpaceX stało się pierwszą, prywatną firmą, która dokonała takiego wyczynu.

W przyszłości, przedsiębiorstwo Elona Muska ma zamiar wykorzystać swoją największą rakietę Falcon Heavy wraz z nowym statkiem Starship. Całość posłuży do przewożenia ładunków, a także do wystrzeliwania w kosmos astronautów i komercyjnych pasażerów. Elon Musk zapewnia, że jego firma będzie w stanie zaoferować superszybkie loty międzynarodowe przy wykorzystaniu niskiej orbity, a Starship posłuży także do podróży pomiędzy bazami na Ziemi i Księżycu oraz Marsie.

W 2011 roku, Elon Musk przewidywał, iż załogowa misja SpaceX dotrze do Marsa w przeciągu od 10 do 20 lat. Od tamtej pory Czerwona Planeta jest głównym celem amerykańskiego przedsiębiorcy, a wszystkie decyzje oraz projekty podejmowane przez SpaceX mają przybliżyć przedsiębiorstwo do jej zrealizowania.

SpaceX jest jednak zainteresowane tylko i wyłącznie transportem - Elon Musk chce, aby w kontekście Marsa inne firmy lub sama NASA musiały martwić się infrastrukturą potrzebną do jego kolonizacji. Pierwsi ludzie, którzy polecą na Czerwoną Planetę po wylądowaniu będą zamieszkiwać statek Starship przez bliżej nieokreślony czas.

Pieniądze popłyną wprost z internetu

SpaceX to przedsiębiorstwo, które zajmuje się nie tylko wystrzeliwaniem ładunków oraz astronautów w kosmos. Firma Elona Muska od miesięcy opracowuje także projekt o nazwie Starlink, który zakłada wykorzystanie ogromnej konstelacji satelitów umieszczonych na orbicie Ziemi. Docelowo, nad naszą planetą ma się znaleźć ich około 42 tysiące. Wszystko to po to, aby zapewnić mieszkańcom Ziemi szerokopasmowy internet, niezależnie od lokalizacji. SpaceX twierdzi, iż Starlink będzie nie tylko rewolucją w świecie cyfrowym, ale również pozwoli marce wygenerować odpowiedni dochód, pozwalający spełniać jej marsjańskie ambicje.

Amerykański miliarder od samego początku chciał, aby cała ludzkość mogła skorzystać z szerokopasmowego internetu, raz na zawsze niwelując wykluczenie cyfrowe w wielu regionach planety.

Konkurencja nie śpi

Elon Musk nie jest jednak sam. Po plecach miliardera depczą inne amerykańskie firmy - Blue Origin należące do Jeffa Bezosa (założyciela i właściciela serwisu Amazon) czy chociażby Boeing, który również posiada stosowne umowy o współpracę podpisane bezpośrednio z NASA.

To jednak właśnie SpaceX zaczyna wyrastać na markę, która skutecznie przyćmi inne przedsiębiorstwa w walce o podój kosmosu.

Największym wyzwaniem Elona Muska pozostaje dotarcie na powierzchnię Czerwonej Planety. I wszystko wskazuje na to, że SpaceX ponownie zrobi to jako pierwsza firma w historii. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elon Musk | SpaceX
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy