Sennheiser PXC 550 II- test

Sennheiser PXC 550 II /INTERIA.PL
Reklama

Sennheiser PXC 550 II to druga generacja udanych i dobrze przyjętych słuchawek niemieckiego producenta. Czym różni się ona od swojego pierwowzoru i przede wszystkim czy warto wydać na nią pieniądze?

Słuchawki Sennheiser PXC 550 to bardzo uda na konstrukcja, którą śmiało można położyć na półce z napisem "premium". To także słuchawki, które królowały w zestawieniach na przestrzeni 2018 i 2019 roku, idąc łeb w łeb z propozycjami od Sony. Niemiecki producent prezentując model PXC 550 w odświeżonej wersji z dopiskiem "II" chciał sprawić, iż wiele osób, które sięgnęło po pierwszą generację słuchawek wyda swoje pieniądze na ich teoretycznie ulepszonego brata. Moim zdaniem jednak to się po prostu nie stanie. Dlaczego?

Budowa i jakość wykonania

Już od momentu wyjęcia z pudełka, PXC 550 II pokazują, iż niewiele różnią się od swojego poprzednika. W tym wypadku mamy jednak do czynienia z ładniejszym malowaniem - nowe słuchawki Sennheisera stawiają na czerń oraz mat, moim zdaniem najlepsze połączenie. Ponownie, na prawej słuchawce znajdziemy płytkę dotykową, przełącznik Bluetooth jest tak samo mały i niewygodny, a dół słuchawki skrywa w sobie opcje do zarządzania tłumieniem hałasu, diodę poziomu naładowania, przycisk do zmiany trybu odsłuchu oraz... złącze micro USB typu C. Ta ostatnia z wymienionych rzeczy to potwarz dla użytkownika - szczególnie w 2019 i 2020 roku, kiedy nowszy interfejs posiadają już nawet słuchawki trzykrotnie tańsze. Sennheiserze, wstydź się. I to bardzo.

Reklama

Regulacja modelu PXC 550 II nie jest duża, przez co na mojej dużej głowie słuchawki "usiadły" ledwo, na początku powodując dyskomfort związany z brakiem możliwości dalszego rozsunięcia nauszników w dół. W miarę wyrabiania się padów na lewej i prawej stronie sytuacja się poprawiła, jednak osoby noszące okulary i posiadające większą twarz mogą być nieco zawiedzione. PXC 550 II leżą jednak bardzo podobnie, jeśli nie identycznie do swojego poprzednika.

Biorąc do ręki model Sennheiser PXC 550 II ma się jednak poczucie obcowania z produktem "premium" - na całe szczęście.

Komfort użytkowania

Model PXC 550 II nie sprawia problemów podczas dłuższego użytkowania. Praca biurowa czy też podróż ze słuchawkami na głowie nie powoduje bólu uszu ani ich zbytniego przegrzewania się. Sennheiser od zawsze potrafił zadbać o ergonomię swoich produktów i nie inaczej jest tym razem. Pady na słuchawkach są miękkie i wygodne, a całość dobrze zakrywa uszy.

Poziom komfortu śmiało oceniam więc jako bardzo dobry.

Jakość dźwięku

Muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś nowego i świeżego, a od pierwszego założenia na głowę wychodzi na to, iż PXC 550 II grają identycznie, jak jego poprzednik. Czasem nawet z mocniejszym, kłującym w uszy faworyzowaniem wysokich tonów. Scena jest dobra, samo nastrojenie słuchawek kieruje się również w stronę "rozrywkowego", jednak wyższe poziomy głośności boleśnie obnażają największy problem modelu PXC 550 II. To po prostu brak odpowiedniej dynamiki. Podczas odsłuchów miałem wrażenie, iż słuchawki za bardzo faworyzują wyższe pasma tym samym ucinając średnicę oraz "dół". Ciężko stwierdzić czy niemiecki producent zdecydował się na to stawiając na bezpieczeństwo i dobrze znane rozwiązania czy tez nie chciał przesadzić i zostać posądzony o zbyt dużą rozrywkowość PXC 550 II.

W przypadku nowych słuchawek Sennheisera radziłbym odpuścić sobie nagrania z pierwszoplanowymi, wysokimi tonami - uszy bolą. Oczywiście, brzmienie można jako tako dopasować za pomocą equalizera wbudowanego w aplikację mobilną, jednak... czy o to w tym wszystkim chodzi?

PXC 550 w wersji drugiej dobrze sprawdzą się w przypadku użytkowników oczekujących zbalansowanego, przyzwoitego dźwięku. Słuchawki grają równo, jednak najlepiej sprawdzają się w muzyce elektronicznej oraz innych jej odłamach. Wszystko to za sprawą miłego, dobrze kontrolowanego basu, który nie ma tendencji do przesady i zbytniego zalewania średnicy. Utwory takie, jak Boards and Skins od Henry Wu czy Yaeji Feel It Out brzmią przyjemnie i ciepło. Gorzej jest już przy takiej muzyce, jak Metallica - My World czy Panic Attack od Dream Theater.

Poza tym - nie ma na co narzekać.

Aktywna redukcja szumów

I znów powrót do punktu wyjścia. System aktywnej redukcji szumów w PXC 550 II działa niemalże tak samo, jak w PXC 550. Sennheiser usprawnił jednak kwestię reagowania na wiatr oraz intensywny szum w tle - miałem wrażenie, iż w tym temacie słuchawki wypadają nieco lepiej od poprzednika. Aktywna redukcja szumów w PXC 550 II działa jednak zadowalająco. Spokojnie wystarczy do biura oraz w podróż pociągiem, autobusem czy samolotem.

Bateria

Bateria to pole, na którym bezprzewodowe słuchawki Sennheisera zawsze radzą sobie wyśmienicie - i nie inaczej jest tym razem. Osiągnięcie powyżej 15 godzin odsłuchu z włączoną aktywną redukcją szumów nie jest żadnym wyczynem w przypadku modelu PXC 550 II. Przy wyłączonej redukcji szumów i korzystaniu z kabla ten czas ulega oczywiście wydłużeniu. Bateria w słuchawkach Sennheiser PXC 550 II zasługuje na solidną piątkę.

Podsumowanie

Cena: 1499 zł

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sennheiser
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy