RMF 24: Astronomowie odkryli w Układzie Słonecznym... coś dziwnego

Zespół niemieckich astronomów odkrył z pomocą teleskopu kosmicznego Hubble'a niezwykły obiekt, poruszający się w pasie planetoid między orbitami Marsa i Jowisza. Obserwacje prowadzone we wrześniu ubiegłego roku pokazały, że 288P jest planetoidą podwójną, która zdradza cechy... komety. Obiekt tworzą dwie krążące wokół siebie planetoidy, wokół nich widać charakterystyczną dla komety otoczkę gazową, zwaną komą. Jest też i warkocz.

Jak pisze w najnowszym numerze tygodnik "Nature", to pierwsza znana planetoida podwójna, którą można równocześnie klasyfikować jako kometę. Obiekt, określany w nomenklaturze planetoid jako 2006 VW139, a jako kometa nazywany 288P, składa się z dwóch planetoid o porównywalnych rozmiarach i kształcie, krążących wokół siebie w odległości 100 kilometrów. Obserwacje wskazują, że porównywalny do komety wygląd wiąże się z aktywnym procesem sublimacji wodnego lodu z ich powierzchni.

"Nasze obserwacje wskazują na sublimację wodnego lodu, związaną z rosnącym natężeniem promieniowania w chwili, gdy obiekt był bliżej Słońca" tłumaczy pierwsza autorka pracy, Jessica Agarwal z Max Planck Institute for Solar System Research. To właśnie sprawia, że możemy go uznać równocześnie za podwójną planetoidę i kometę. Dotychczasowe obserwacje wskazują, że obiekt około 5000 lat temu był jeszcze pojedynczą planetoidą, rozpadł się prawdopodobnie na skutek silnego ruchu wirowego. 

Reklama

Planetoidę 2006 VW139 odkryto - jak sama nazwa wskazuje - w 2006 roku, w ramach projektu Spacewatch. Pierwsze oznaki kometarnej aktywności zauważono z kolei w 2011 roku, w ramach programu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope And Rapid Response System). Wtedy nadano obiektowi oznaczenie 288P. Dopiero ubiegłoroczne obserwacje teleskopu Hubble'a pokazały, że mamy do czynienia nie z jedną, a dwiema krążącymi wokół siebie kosmicznymi skałami.

Zrozumienie procesów formowania się i ewolucji komet z głównego pasa planetoid ma kluczowe znaczenie dla badań losów Układu Słonecznego jako całości. Są nadzieje, że dzięki nim zrozumiemy mechanizm, dzięki któremu na Ziemi pojawiła się woda. 288P jako jedyny w swoim rodzaju tego typu obiekt będzie z pewnością ważnym celem przyszłych badań. Zrozumienie, co dokładnie dzieje się w układzie 288P, co daje mu tak unikatowe właściwości, będzie miało bardzo istotne znaczenie.

"Potrzebujemy więcej teoretycznej pracy i więcej obserwacji" - podkreśla Agarwal, przyznając, że przydałoby się znaleźć więcej takich obiektów. Problem w tym, że jego odkrycie było w dużej mierze dziełem przypadku i podobny przypadek może się długo nie powtórzyć. 

Grzegorz Jasiński

RMF24
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy