Rapidshare broni się przed zarzutami o "cyfrowe piractwo"

Hostujący pliki serwis Rapidshare zdecydowanie odrzucił raportPDF analityków rynku z firmy MarkMonitor o piractwie w Internecie. Rapidshare jest w tym raporcie zniesławiany, a twierdzenia, że strona nakręca "cyfrowe piractwo", są absurdalne - twierdzi firma w komunikacie cytowanym przez rozliczne media. Spółka nie wyklucza podjęcia kroków przeciwko MarkMonitorowi.

Analitycy rynku, którzy na zlecenie Rapidshare'a zajęli się obserwacją naruszeń praw do znaków firmowych w Sieci, ustalili, że strony, na których umieszczono podróbki markowych produktów lub nielegalne kopie 22 obserwowanych marek, rocznie generują 53 miliardy odwiedzin. Znaczna część tej liczby przypada na materiały cyfrowe, takie jak muzyka, wideo i oprogramowanie. Tylko trzy serwisy uznane za największe źródła cyberpiractwa rapidshare.com, megavideo.com i megaupload.com generują rocznie 21 miliardów odwiedzin.

Rapidshare określa się jako działające legalnie przedsiębiorstwo, które umożliwia przechowywanie i zarządzanie dużą ilością danych.

Warto przypomnieć, że w procesie między wydawcą internetowego magazynu erotycznego Perfect 10 a Rapidshare'em sąd federalny w Kalifornii oddalił żądanie wydania nakazu zaprzestania działalności przez hostera plików. Tymczasem w Niemczech w ubiegłym roku wyższy sąd krajowy w Düsseldorf orzekł, że Rapidshare nie jest odpowiedzialny za naruszenia prawa autorskiego. Wcześniej inny sąd w Hamburgu miał odmienne zdanie na ten temat.

Reklama

HeiseOnline
Dowiedz się więcej na temat: piractwo | RapidShare
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama