Powietrzne lotniskowce wynaleziono w 1973 roku

Latające lotniskowce kojarzą się nam z filmami science fiction lub grami komputerowymi. Okazuje się, że ta niezwykła koncepcja mogła być zrealizowana już w 1973 roku przez Boeinga. Dlaczego amerykański koncern ostatecznie porzucił swój pomysł?

Samolot mogący w dowolnym momencie uwolnić rój niewielkich maszyn zaprzątał głowę amerykańskim wojskowym już kilkadziesiąt lat temu. Air Force pokładało nadzieje w sterowcach Arkon i Macon, które ze swojego pokładu miały wypuszczać samoloty F9C Sparrowhawk. Zdecydowanie bliższy realizacji był koncept związany z niewielkimi samolotami typu XF-85 Gremlin. Okazał się jednak zbyt ryzykowny. Manewr dokowania był niewykonalny nawet w ciągu dnia i przy doskonałych warunkach pogodowych. Air Force chwilowo porzuciło swoje plany, a powietrzny kontakt dwóch samolotów ograniczono do tankowania.

W 1973 roku Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych przypomniały sobie o latających lotniskowcach - na celownik znalazł się ogromny Boeing 747-400. Twórca myśliwca F-18 opracował szczegółowe plany i rozwiązania konstrukcyjne, z których jasno wynikało, że pomysł można zrealizować. Zakładały one usunięcie wszystkich elementów wewnętrznego wyposażenia odrzutowca. W ten sposób powstała przestrzeń, którą następnie podzielono na dwa pokłady - górny pełniący funkcję hangaru i dolny - do startu i lądowania. Cały zabieg można było wykonać bez istotnych zmian w konstrukcji maszyny. Oznaczało to jednak, że szerokość znajdującego się wewnątrz samolotu nie mogła przekraczać 5,18 m.. Jako że amerykanie nie dysponowali tak niewielkimi maszynami, Boeing był zmuszony do opracowania specjalnego mikromyśliwca. Szybko powstały projekty 5 maszyn.

Reklama

Na pokład zmodyfikowanego 747 mieściłoby się 10 bardzo lekkich samolotów. Masa jednego z nich stanowiłaby 25 proc. masy myśliwca F-16. Producent znalazł miejsce również dla 42 osób załogi. Wśród nich byli zarówno piloci, jak i mechanicy . Z pokładu kolosa mogły być uwalniane 2 maszyny jednocześnie - w 80. sek. odstępach. Wyzwaniem dla konstruktorów było jednak dokowanie samolotów. Opracowany manewr przypominał tankowanie w powietrzu. Myśliwiec musiał zbliżyć się do 747 na odpowiednią odległość, po czym pochwycony przez wysięgnik, wciągany był na pokład.

Boeing wyobrażał sobie, że lotniskowce latałyby w eskadrach - po 10 maszyn. Na ich pokładach znajdowałoby się w sumie 100 gotowych do walki myśliwców. Amerykański koncern twierdzi, że tamtejsza technologia pozwalała na zrealizowanie przedsięwzięcia. Zlecił nawet szczegółowe badania wraz ze wstępnymi modyfikacjami 747, które umożliwiłyby testowanie systemu dokującego.

Ostatecznie, powietrzny lotniskowiec nigdy nie został zbudowany. Techniczne możliwości i ogromny potencjał przegrały ze zdrowym rozsądkiem. Realizacja projektu byłaby bardzo ryzykowna i szalenie kosztowna. Wciąż bardziej opłacalne było korzystanie z pływających lotniskowców lub budowanie lotnisk w różnych miejscach świata.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: lotniskowiec | Boeing | samolot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy