Podpiszemy się komórką

Telefon komórkowy jako narzędzie do składania podpisu elektronicznego? Zdaniem twórców tej technologii popularność komórek, łatwość ich obsługi i niskie koszty pomogłyby upowszechnić e-podpis - pisze "Gazeta Wyborcza". Wyobraźmy sobie, że obywatel chce złożyć przez internet np. wniosek o zarejestrowanie działalności gospodarczej. Po wypełnieniu na witrynie odpowiednich formularzy podaje numer swojego telefonu komórkowego.

Wtedy system odpowiednio przekształca dokument, po czym tzw. skrót dokumentu i numer operacji wysyła w zaszyfrowanej postaci na komórkę przedsiębiorcy, aby ten podpisał wniosek. Przedsiębiorca wpisuje specjalny osobisty kod PIN, dokument zostaje podpisany i odsyłany (jako specjalna wiadomość SMS). Gotowe.

Według "Gazety" tak w uproszczeniu mogłaby wyglądać korespondencja obywatela z administracją lub firmą. Projekt wykorzystania komórek do składania podpisów elektronicznych zaprezentowano we wtorek w Warszawie na konferencji Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Dziś posiadacze e-podpisu używają kart mikroprocesorowych oraz specjalnych czytników podłączanych do komputera. - Zamiast tego można by skorzystać z najzwyklejszego telefonu komórkowego ze specjalną kartą SIM. To na niej byłby przechowywany tzw. klucz prywatny (do szyfrowania dokumentu). Sama komórka nie wymaga żadnego dodatkowego oprogramowania - mówił Mariusz Skiba z poznańskiej spółki One-2-One, która zademonstrowała swoją technologię mobilnego e-podpisu. Jej system informatyczny łączyłby operatorów komórkowych, usługodawców (np. urzędy publiczne, banki itp.) oraz tzw. centra certyfikacji wydające cyfrowe dokumenty niezbędne do stosowania e-podpisu.

Reklama

Na razie z popytem na podpis elektroniczny i jego wykorzystaniem jest w Polsce bardzo słabo. Przede wszystkim dlatego, że nie ma go gdzie stosować. Brakuje usług, które za pomocą e-podpisu można by załatwić na odległość (administracja nie przystosowuje do tego swoich systemów informatycznych). E-podpis nie jest też tani - certyfikat i odpowiedni sprzęt kosztują kilkaset złotych za pierwszy rok używania (przedłużenie certyfikatu jest nieco tańsze), a punktów , w których można go uzyskać powstało niewiele - podaje dziennik.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: 'Gazeta Wyborcza' | Gazeta Wyborcza | Podpis elektroniczny | podpis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy