Microsoft nie musi się wstydzić Windowsa

Konferencja Apple WWDC 2018 pokazała, że macOS jak i Windows to systemy w pełni rozwinięte, a oprogramowanie sygnowane przez firmę z Cupertino przestaje być złotym standardem w świecie komputerów osobistych.

Nie trzeba się już bać przyznać jednej rzeczy: Windows 10 to najlepsze wydanie systemu operacyjnego amerykańskiej firmy jakie pojawiło się na przestrzeni ostatnich lat. Coroczna konferencja Apple WWDC, która odbyła się na początku tygodnia potwierdziła, że zarówno Apple, jak i Microsoft mają dalszy, konkretny plan na swój rozwój i chcą przyciągnąć do siebie użytkowników za pomocą różnych nowości i usprawnień. Przy każdym kolejnym wydaniu nowej wersji macOS, Apple nie wprowadza już dużych, rewolucyjnych zmian - to raczej mniejsze ulepszenia lub funkcje rozwijające poprzednie pomysły.

Reklama

W całej grze to Microsoft zaczyna wyrastać na lidera chcącego być obecnym nie tylko przy biurkach użytkowników, ale również przy ich telewizorach, podczas pracy, oraz wszędzie tam, gdzie znajdują się urządzenia elektroniczne. Polityka giganta z Redmond jest o tyle interesująca, iż ma na celu również przejęcie klientów bezpośrednio od Apple.

Windows 10 rośnie dzięki usługom

Windows 10 to obecnie stabilne, samodzielne oprogramowanie, które jest solidną bazą do tego, aby Microsoft mógł rozpocząć ofensywę rynkową związaną z promowanie usług dodatkowych. Za przykład niech posłuży pakiet Office 365, dostępny na komputerach Mac i pozwalający na bezproblemową pracę w chmurze. Microsoft promuje swój pakiet biurowy także w wersji dla iPhone’ów i iPadów i zarabia na nim kosmiczne pieniądze. Apple również zobaczyło co się święci: firma nie robi przeszkód w tym, aby na MacBookach i sprzętach stacjonarnych użytkownicy mogli skorzystać z oprogramowania Microsoftu. Obie marki mają też własne Sklepy agregujące aplikacje i kładą na nie duży nacisk.

Od kilku dobrych miesięcy amerykańska firma z Redmond stara się także stworzyć prostą, jednolitą platformę, która będzie w stanie zintegrować ze sobą coś więcej niż tylko kilka komputerów jednocześnie. Microsoft walczy o to, aby nowe usługi pozwalały na bezproblemową pracę oraz poruszanie się użytkowników w ramach jednego, spójnego ekosystemu. Brzmi znajomo, prawda? Od wielu lat to właśnie ten element był powodem, dla którego klienci stawiali częściej na propozycję Apple.

Granica zaczyna się jednak zacierać.

Kompatybilność - uniwersalny klucz do sukcesu

Podczas gdy Apple cały czas stawia na swoje rozwiązania i zaskakuje kontrowersyjnymi decyzjami, Microsoft jest kompatybilny niemalże z każdym akcesorium oraz sprzętem dostępnym na naszej planecie. Kamerki, myszy, klawiatury, drukarki, mikrofony... lista jest naprawdę długa i cały czas rośnie, a przede wszystkim działa. Tego samego nie można powiedzieć o macOS, który pozwala na dużo, ale dalej nie może się równać w tej kwestii z Windowsem.

Nie oznacza to jednak, że Windows 10 jest perfekcyjny. Oprogramowanie momentami mocno kuleje w kontekście optymalizacji oraz ma problemy chociażby z bezpieczeństwem, nie wspominając już po komplikacjach niektórych użytkowników po najnowszej dużej aktualizacji systemu. W kontekście administracji oraz intuicyjności dla mniej zaawansowanych użytkowników Windows przegrywa z macOS, jednak jest na dobrej drodze, aby dojść do poziomu swojego rywala.

Co lepsze: macOS czy Windows?

Doszło do tego, że odpowiedź na pytanie postawione wyżej nie jest już taka jednoznaczna jak kiedyś. Microsoft w najbliższych latach będzie mocno inwestował w linię Surface, a także autorskie aplikacje i usługi. Jeśli producentowi uda się utrzymać przystępną cenę w kontekście usług, dodatków oraz samego sprzętu, to nie zdziwię się, jeśli zacznie on masowo pozyskiwać użytkowników korzystających do tej pory ze sprzętów Apple.

Chyba, że producent z jabłkiem w logo posiada ma asy w rękawie, o których jeszcze nie wiemy.  

Aleksander Piskorz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Microsoft | Windows 10 | macOS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy