Manna się kończy?

Telekomunikacja przeżywa prawdziwy boom. Jednak uzależnienie od połączeń telefonicznych może się źle skończyć - alarmują specjaliści. Jeszcze 10-15 lat temu w każdym prawie kraju istniał miejscowy monopolista, który dyktował swoje (dość wysokie) ceny na połączenia - zwłaszcza międzynarodowe. Rozwój technologii zmienił to, a rozpad zmowy monopolistów [przyspieszyły uregulowania prawne dopuszczające konkurencję. Ma to swoje dobre i złe strony.

Dobra oczywiście jest to, że ceny zaczęły spadać na łeb, na szyję (jeszcze nie u nas, ale i w Polsce do tego musi dojść). Zła - to taka, że za telekomunikację zaczęły brać się firmy małe - bez własnej infrastruktury i bez wizji tego jak przyciągnąć klientów. Jedynym sposobem była obniżka cen. W końcu (np. w Niemczech, gdzie konkurenci Deutsche Telekom rośli jak grzyby po deszczu) wielu maluczkich zbankrutowało, bo musiało. Niemniej - ci więksi "niezależni" pozostali. Doprowadziło to do tłoku na łączach. A ponieważ od kilku lat praktycznie nie inwestuje się w rozwój sieci (mniejsi nie mają za co, byli monopoliści twierdza, że nie będą inwestować po to, aby profitować konkurencję) - dochodzi do jej zapchania. Zwłaszcza, że osoby ściągające filmy czy utwory muzyczne przez internet dodatkowo te łącza obciążają. Sposoby dystrybucji obciążenia łącz - to półśrodki twierdzą specjaliści.

Reklama

Czyżby zatem jedynym lekarstwem był powrót telekomunikacyjnych monopolistów?

Dowiedz się więcej na temat: specjaliści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy