Leonardo da Vinci - człowiek, który wynalazł naukę

Mona Lisa, Ostatnia Wieczerza, Człowiek witruwiański – dzieła Leonarda da Vinci są dziś klasykami, a zarazem symbolami rewolucji w sztuce. Jednak potęga jego geniuszu ujawnia się dopiero w prowadzonych przez niego zapiskach. Dziś wiemy, że stworzył podwaliny nowoczesnego świata. Niektóre jego pomysły wyprzedzały swoją epokę o pięćset lat!

Antoniowi de Beatisowi zaparło dech w piersiach. Kardynalski sekretarz stał pośrodku atelier, wpatrując się w szkice, które podał mu 65-letni gospodarz. Rysunki starego człowieka z falującą brodą i pooraną zmarszczkami twarzą dosłownie poruszały do żywego, niemal pozwalały zajrzeć w głąb ludzkiego ciała. "Ten człowiek napisał szczegółową anatomię" - zanotował później w swoim dzienniku de Beatis. "Ze szkicami mięśni, nerwów, stawów, trzewi, w taki sposób, w jaki nikt przed nim tego nie zrobił". Był rok 1517, a autorem rycin był nie kto inny, jak Leonardo da  Vinci. Tę chwilę sprzed równo 500 lat można nazwać narodzinami nowoczesnej nauki, a de Beatis trzymał w rękach jej kamień węgielny.

Reklama

Dwa lata później  geniusz renesansu zmarł w Paryżu. Musiały minąć stulecia, nim jego studia anatomiczne stały się dostępne dla opinii publicznej - wtedy uznano je za spełniające wymogi pracy akademickiej. Wielu  historyków nie ma wątpliwości, że gdyby zostały opublikowane jeszcze za życia Leonarda, zrewolucjonizowałyby świat już w XVI wieku...

Artysta, badacz, anatom i wizjoner

- Ludzie z reguły myślą, że da Vinci był artystą, który przy okazji wykonał parę szkiców anatomicznych - mówi brytyjski kurator i ekspert w temacie Leonarda Martin Clayton. - Tymczasem był on przede wszystkim naukowcem. Trudno ocenić, jak wyglądałaby nasza rzeczywistość, gdyby już wtedy konsekwentnie realizowano jego idee. Może na temat autonomicznych samochodów dyskutowalibyśmy sto lat temu? I dużo wcześniej mielibyśmy sztuczne zastawki sercowe oraz komputery? Z całą pewnością nasza wiedza techniczna byłaby dzisiaj o kilka dziesięcioleci dalej - przypomnijmy, że w dziedzinie robotyki wciąż za pierwowzór służą programowalne automaty wymyślone przez geniusza z Vinci.

Leonardo jako uczony pozostawał za życia niemal niezauważony - nie bez powodu. W jego czasach nie istniało jeszcze pojęcie nauki w naszym rozumieniu. W XVI wieku od tego, co dziś rozumiemy pod tym pojęciem zdecydowanie ważniejsze były bronione z całą zaciętością przez Watykan dogmaty religijne.

To dlatego, nie chcąc trafić na stos, był zmuszony trzymać w sekrecie swoje "heretyckie" badania i ich rezultaty. Za dnia pracował jako artysta, noce natomiast, ryzykując życiem, spędzał w kostnicy florenckiego szpitala wyposażony w ostry nóż i piłkę do kości. Kiedy papież dowiedział się o poczynaniach Leonarda, ten musiał salwować się ucieczką do Francji.

Mimo niebezpieczeństwa da Vinci planował opublikować swoje szkice w książce, ale jego śmierć w 1519 roku udaremniła ten zamiar. Pozostały jedynie notatki. Kiedy pół wieku później zmarł również ulubiony uczeń Leonarda, Francesco Melzi, któremu mistrz zapisał w testamencie swoje niemal 10 000-stronicowe dzieło, rozpoczęło się wielkie plądrowanie. Syn Melziego, Orazio, wyprzedawał stare manuskrypty, doprowadzając do tego, że skarb Leonarda został rozproszony po całej Europie. Większość rezultatów jego prac do dziś uznawana jest za zaginioną.

"Inni woleli wierzyć, on chciał wiedzieć"

Ten nieślubny syn notariusza nigdy nie uczęszczał do szkół wyższych, a jego fascynacja anatomią zrodziła się przez malarstwo. Zainteresował się rysunkiem jako chłopiec. W 1469 roku rzeźbiarz i malarz Andrea del Verrocchio przyjął go do swojego warsztatu. W każdym obrazie, który tworzył, da Vinci niezwykle dużo uwagi poświęcał proporcjom ciała, aby jak najwierniej przedstawić portretowaną osobę. Już wtedy uwydatniła się najważniejsza cecha charakteru Leonarda: niezaspokojona wręcz ciekawość. To dzięki niej był niestrudzonym badaczem, który zawsze próbował dotrzeć do źródła - nawet jeśli jego odkrycia stały w sprzeczności z wielowiekowymi tezami antycznych filozofów lub dogmatami Kościoła. - Pragnienie, aby dowiedzieć się wszystkiego o świecie, było tak niesłychanie nowe, że przyniosło mu wprawdzie chwałę jako wynalazcy i artyście, ale jednocześnie odsunęło go trochę na ubocze - wyjaśnia biofizyk Stefan Klein. - Inni woleli wierzyć, on chciał wiedzieć. Tak stał się prekursorem nauki.

Wynalazczy zapał Leonarda już wkrótce wzbudził zainteresowanie najbardziej wpływowych osób we Włoszech. Gdy we Florencji, Mediolanie i Rzymie pracował dla tak bezwzględnych władców, jak Ludwik Sforza czy Cezar Borgia, nieustannie rysował koła zębate, maszyny latające, poprzecinane tunelami góry, pojazdy pancerne, roboty czy skafandry dla nurków. Inspirował przyszłe pokolenia astronomów i matematyków, a wiele jego pomysłów znacznie wyprzedzało epokę, w której żył. W przeciwieństwie do wąsko wyspecjalizowanej nauki dzisiejszych czasów da Vinci chciał rozumieć wszystko.

Pragnął pojąć różnorodność zjawisk naturalnych oraz łączące je zależności. Na przykład światło: Leonardo jako pierwszy dostrzegł, że rozprzestrzenia się ono równomiernie w każdym kierunku. Ten poziom wiedzy ludzkość zaakceptowała dopiero w XIX wieku. Wnioski, do których dochodził, wykorzystywał w trakcie budowy pierwszych prymitywnych aparatów. A botanika? Da Vinci odkrył, że wiek drzewa i zmiany klimatyczne, na jakie było narażone, można ocenić na podstawie słojów, czyli rocznego przyrostu - udowodniono to dopiero 400 lat później. Ponadto dostrzegł zależność szybkości wzrostu roślin od siły grawitacji i nasłonecznienia.

Leonardo był pierwszym człowiekiem, który badał dynamikę cieczy i szczegółowo opisał zasady działania czegoś, co dziś nazwalibyśmy basenem z hydromasażem. Wyniki swoich obserwacji zastosował też do innych płynów, np. do prądów ludzkiej krwi w sercu. Da Vinci był w stanie nie tylko prawidłowo je zobrazować, ale twierdził również, że te prądy domykają zastawki, aby krew nie mogła wrócić do kurczącej się "pompy". Naukowcy do dziś się zastanawiają, skąd mógł to wiedzieć, nie widząc nigdy bijącego organu. - Badania, jakie Leonardo prowadził nad ludzkim sercem, wyjawiają jedną z tajemnic jego myślenia - wyjaśnia Stefan Klein, biograf da Vinciego. - Zamiast z powierzchni problemu coraz bardziej przenikać w jego głąb zachowywał się jak ktoś, kto wspiął się po fasadzie domu na jego dach i stamtąd poziomo, przez balkony, dostaje się do innego budynku.

Jak stworzyć atlas ludzkiego organizmu?

Te rozważania nieuchronnie prowadzą nas z powrotem do ulubionego przedmiotu badań Leonarda, który wciąż rysował - z zewnątrz i od środka. W pewnym momencie wyobraźnia  przestała mu jednak wystarczać i zaczął potajemnie przeprowadzać, zakazane wówczas, sekcje zwłok. - Coraz intensywniej zgłębiał tajemnice ludzkiego ciała, odkrywał najskrytsze narządy i jak opętany rysował płuca, żołądki, a nawet wnętrze mózgu - opowiada Klein. Celem mistrza było sporządzenie kompletnego atlasu anatomicznego. 

Dopiero dzięki niezliczonym godzinom spędzonym "w towarzystwie poćwiartowanych, oskórowanych i okropnie wyglądających zwłok" Leonardo doszedł do perfekcji w przedstawianiu człowieka. - Zanim namalował tajemniczy uśmiech Mona Lisy, całymi latami studiował funkcje oraz położenie poszczególnych mięśni twarzy, jej nerwy i kości szczękowe - zdradza Klein.

Gdyby udało mu się opublikować swoje notatki, mimo że w tamtych czasach były bardzo kontrowersyjne i niebezpieczne dla samego autora, to dziś nie dostrzegalibyśmy w nim przede wszystkim utalentowanego artysty, lecz w pierwszym rzędzie wizjonerskiego i genialnego naukowca, który urodził się o pół tysiąca lat za wcześnie.

Sprawdź, co jeszcze można znaleźć w najnowszym numerze "Świata Wiedzy"

Świat Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy