Kamery, które umożliwiały podglądanie

Kamery amerykańskiej firmy TRENDnet zawierają furtkę, która pozwala na podglądanie nieświadomych niczego obywateli . W internecie zawrzało.

Kilka dni temu na licznych forach internetowych zaczęły pojawiać się adresy, pod którymi można było bezkarnie podglądać ludzi w ich własnych mieszkaniach. Okazało się, że wszystkiemu winne jest oprogramowanie w kilkunastu modelach kamer TRENDnet, które powszechnie są używane nie tylko przez amerykańskie społeczeństwo.

Według przedstawicieli firmy TRENDnet, problem z 26 modelami kamer istnieje już od 12 stycznia. Dotychczas przygotowano poprawki zaledwie do 7 z nich, zatem nie można stwierdzić, że prace przebiegają błyskawicznie. Niemniej jednak, do końca przyszłego tygodnia problem ma zostać ostatecznie rozwiązany we wszystkich wadliwych produktach, a jest ich najprawdopodobniej około 50 000, rozsianych po całym świecie.

Sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie wszystkie podglądane osoby mogą być świadome zagrożenia. Kiedy tylko usterka została zauważona, firma TRENDnet wysłała do wszystkich klientów e-maile ostrzegawcze. Szacuje się, że jedynie 5 proc. potencjalnych poszkodowanych je otrzymała, bowiem nie wszyscy rejestrowali zakupione kamery na stronie producenta.

Reklama

Błąd w kamerach TRENDnet został wykryty przez jednego z klientów amerykańskiej firmy, który wybadał, że może oglądać obraz ze swojego egzemplarza bez konieczności logowania się. Jedyne co należało zrobić to wpisać adres, pod którym dany produkt się znajdował. Podążając tym tropem, "odkrywca" niemal natychmiast zidentyfikował 350 kamer domowych obraz z których mógł przechwycić. Od tego czasu w sieci pojawiło się ponad 700 adresów, pod którymi za pomocą kamerek TRENDnet można podglądać nieświadomych niczego ludzi. Uważajcie zatem, bo Wielki Brat ciągle patrzy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kamery | podglądanie | kamera internetowa | szpiegostwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy