Jak podsłuchać prominentnego polityka?

Skandal dyplomatyczny, który kładzie się cieniem na relacje USA - Niemcy ujawnił znaną od dawna prawdę, że każdy każdego podsłuchuje. Niezależnie od tego, jak dobre są relacje między sojusznikami. Nie było to też specjalnie trudne, zwłaszcza że kanclerz Niemiec korzysta z kilku telefonów i nie wszystkie z nich wyposażono w specjalne karty szyfrujące. Co innego przywódca USA, który na co dzień używa sprzętu niedostępnego dla zwykłego śmiertelnika. A jak to wygląda w Polsce?

Urządzenia, z których korzystają najważniejsze osoby w państwie powinny cechować się wysokim poziomem poufności przesyłanych informacji. Niestety, mimo nacisków instytucji stojących na straży bezpieczeństwa kraju, nie zawsze tak jest. Zarówno wśród polskich, jak i europejskich polityków, często górę nad zdrowym rozsądkiem biorą stare przyzwyczajenia oraz niechęć do nowych technologii. Dlatego często można spotkać wysoko postawionego polityka z bardzo podstawowym telefonem sprzed kilku lat.

Wystarczy odpowiednie zaplecze

W przypadku telefonów zabezpieczonych przed podsłuchem sprawa nie jest łatwa. Jednak możliwość  uzyskania nieautoryzowanego dostępu wcale nie jest wykluczona. Do tego wystarczy tylko prężnie działający wywiad, który prędzej czy później znajdzie odpowiednią lukę w zabezpieczeniach. Starsze telefony są zdecydowanie najłatwiejsze do podsłuchiwania. - Taki sprzęt można inwigilować zdalnie i to bez potrzeby fizycznego dostępu do aparatu. Sprawa robi się trudniejsza w przypadku nowych smartfonów. Jednak i do nich można się włamać. Wystarczy wgrać odpowiednie oprogramowanie jak, np. SpyPhone Android Rec Pro 4.0 i już możemy słuchać w czasie rzeczywistym rozmów ofiary, czytać jej wiadomości SMS, e-maile, przeglądać zdjęcia z pamięci telefonu i wiele, wiele innych - mówi Paweł Wujcikowski, dyrektor zarządzający w sieci sklepów detektywistycznych Spy-Shop.pl. Z dużą pewnością takie działania nie odbywały się jednak przy pomocy oprogramowania zainstalowanego w telefonie komórkowym osoby podsłuchiwanej. Pamiętajmy, że USA dysponuje jednym z największych wywiadów świata. Oprócz CIA, działa tam również NSA.

Reklama

Z czego korzysta prezydent USA?

Prezydent największego mocarstwa świata musi bardzo dbać o bezpieczeństwo swojego telefonu i wcale nie korzysta z Androida czy iPhone’a. Jak wiadomo jest miłośnikiem BlackBerry, co mocno podkreślał w swojej pierwszej kampanii wyborczej. Jednak od momentu wyboru, nie pozwolono mu z niego korzystać. Dziś już może, jednak nadal nie pełni on roli jego podstawowego telefonu. Obama korzysta ze smartfonu, którego specyfikacja techniczna nie zwróciłaby uwagi nawet umiarkowanego fana nowych technologii. Urządzenie to cechuje się jednak rozwiązaniami, które są niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. 

Według dostępnych informacji, smartfon prezydenta Stanów Zjednoczonych pracuje pod kontrolą systemu Windows CE. - Podobne oprogramowanie możemy spotkać w wielu samochodowych nawigacjach GPS. Jego telefon  wyposażono jednak w 2 wyświetlacze. Pierwszy jest dotykowy i służy do obsługi podstawowych funkcji smartfona. Drugi to prosty wyświetlacz LCD, na którym odczytywane są informacje sklasyfikowane jako tajne. Telefon posiada oczywiście certyfikat bezpieczeństwa wydany przez NSA. Wyposażono go też w specjalny przycisk, który umożliwia uzyskanie szybkiego dostępu do tajnych funkcji. Jest również kompatybilny ze wszystkimi sieciami komórkowymi na świecie. Obsługuje popularny w Polsce i Europie standard GSM, może też korzystać z sieci CDMA, które najczęściej można spotkać w USA. Urządzenie posiada jedynie 128 MB pamięci RAM. Co ciekawe, dzieli je po połowie dla funkcji skalsyfikowanych jako tajne oraz standardowych. Obsługuje też specjalne karty służące do autoryzacji. Nawet porty USB podzielono na te do transmisji nieszyfrowanej i szyfrowanej - wyjaśnia Paweł Wujcikowski. Z takim sprzętem nie musi się więc obawiać o poufność swoich rozmów.

Osoby publiczne może podsłuchać nawet amator, który zaopatrzy się w odpowiednie oprogramowanie dostępne dla każdego. Jak wiemy, polscy politycy nie przywiązują zbyt dużej wagi do bezpieczeństwa, więc to zadanie jest jeszcze łatwiejsze. Niezależnie od prawdziwości informacji ujawnionych przez "Der Spiegel", problem braku bezpieczeństwa telefonów polityków istnieje. Politycy niestety częściej cenią sobie własną wygodę, od konieczności zapewnienia poufności komunikacji.

Informacja prasowa/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: telefony | Smartfon | podsłuchy | szpiegowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy