Dlaczego Netflix tak często kasuje seriale po dwóch sezonach?

Netflix uwielbia liczby - serwis skrupulatnie sprawdza, co było hitem, a która produkcja nie zdobyła wystarczającej liczby fanów /123RF/PICSEL
Reklama

Zapewne niejedna osoba korzystająca z popularnej platformy Netflix, była zdziwiona, gdy interesujący ją serial nagle zniknął po dwóch sezonach. Choć produkcja mogła wydawać się interesująca i potrafiła przyciągnąć przed ekrany pewną grupę osób, dane okazały się nieubłagane.

Historia zna przykłady z kinematografii, gdzie seriale, które początkowo okazywały się słabe, nagle po kilkunastu odcinkach, a nawet sezonach, stawały się prawdziwymi perełkami, przynoszącymi twórcom fortuny. Trudno w to uwierzyć, ale taki los spotkał m.in. słynnych "Przyjaciół", "Family Guya" czy popularne "The Big Bang Theory". Każda z tych serii zmierzyła się z groźbą anulowania, a jednak postanowiono dać im jeszcze jedną szanse, co ostatecznie skutkowało wielkim sukcesem.

Niestety, w przeciwieństwie do seriali emitowanych w standardowej telewizji, platformy stremingowe bazują jedynie na liczbie subskrypcji oraz tzw. stałych widzach danego materiału. Jeśli zebrane cyferki oraz informacje dotyczące frekwencji, jasno wykazują, że oglądalność jest mniejsza względem hipotetycznych kosztów nakręcenia kolejnych epizodów, nie ma miejsca na wrażliwość i dawanie szansy. Seria zostaje natychmiast anulowana.

Reklama

To właśnie wspomniane dane stoją za kasacją takich seriali i produkcji jak "Modyfikowany węgiel", "Marco Polo" czy "Sense8", stworzony przez siostry Wachowski. Nieważne, że oba dzieła przyciągnęły przed ekrany całkiem niemałą widownię - koszty produkcji kolejnych odcinków nie była proporcjonalna do liczby widzów, które mogłyby przyciągnąć nowe materiały.

Algorytm to król

Wszystko dlatego, że Netflix bierze pod uwagę trzy główne wskaźniki decydujące o anulowaniu lub odnowieniu programu. Specjalny algorytm analizuje dwa punkty danych w ciągu pierwszych siedmiu dni i pierwszych 28 dni od pojawienia się programu w usłudze. Pierwszym z nich są osoby, które zdecydowały się obejrzeć jedynie jeden odcinek serialu. Drugim punktem są subskrybenci, którzy kończą cały sezon. Na samym końcu spływają dane dotyczące łącznej liczby osób, które obejrzały program. Wszystkie te dane pomagają serwisowi nakreślić obraz, czy odnowić ulubiony serial, czy nie. "Nikt nie wie, jak do końca działa algorytm Netfliksa, to jeden z jego pilnie strzeżonych sekretów, ale nie ulega wątpliwości - on decyduje o wszystkim" - tłumaczył w podcaście "Land of the Gigants: The Netflix Effect" Peter Kafka.

Niektóre seriale są skierowane wyłącznie dla jednej, konkretnej grupy fanów. Choć osoby te są zazwyczaj niezmiernie zadowolone z produkcji, jednak ich liczebność nie przekłada się na powyższe statystyki. Niekiedy udaje im się wymusić na decydentach Netfliksa stworzenie czegoś na wzór "zakończenia" serialu, bez przerywania go w trakcie, to jednak dzieje się to szalenie rzadko i najczęściej pozostają z niczym.

Ciąg dalszy nie nastąpi

Choć rozgoryczenie takim faktem może być spore, warto jednak pamiętać o kilku czynnikach. Przede wszystkim Netflix jako platforma streamingowa i zarabia na innej zasadzie niż standardowa telewizja. W przypadku seriali telewizyjnych producent mógł zarabiać m.in. na dystrybucji swojego programu do innych sieci kablowych, kanałów telewizyjnych itp. Pomagało to rozdzielić koszty na produkcję serialu, który najczęściej powstawał na bieżąco. "Zamawianie dwóch sezonów jednocześnie to standard pozwalający zaoszczędzić na produkcji. Wszystko jest przecież gotowe - od scenariusza na kostiumach kończąc" - opisuje Peter Kafka.

Netflix produkuje swoje seriale całymi sezonami. Dodatkowo każdy z nich jest dostępny wyłącznie na platformie dystrybucyjnej twórcy. Oczywiście Netflix stara się być bardziej atrakcyjny dla producentów programów telewizyjnych, dając im bonusy i płacąc prowizje, ale nie można zapomnieć, że koszty tworzenia seriali rosną wraz z sezonami. Z tego powodu większość programów odwoływanych jest od razu po zebraniu danych z dwóch sezonów. Tworzenie trzeciego, byłoby zwyczajnie nieopłacalne. 

Są jednak wyjątki, kiedy serial trafia do kosza już po pierwszym sezonie. Tak było w przypadku megaprodukcji "The Get Down" autorstwa Baza Luhrmanna - produkcja była tak dużą klapą, że jeden sezon rozbito na dwie części. Część druga otrzymała znacznie mniejszy budżet na montaż i postprodukcję - spadek jakości był dostrzegalny gołym okiem do tego stopnia, że nawet sam Netflix nie promował w swoim serwisie drugiej części pierwszego sezonu "The Get Down". Produkcja została oficjalnie uznana za największą serialową klapę streaminowego serwisu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Netflix | sVOD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy