Niejasne perspektywy branży IT

Burza już minęła czy nadciąga kolejna fala chmur? Na początku sezonu kwartalnych raportów wciąż jeszcze nie wiadomo, czy nad koncernami z branży high tech rozjaśni się wreszcie niebo, czy też perspektywy wciąż pozostaną niewesołe.

O ile liderzy rynku - IBM i Intel - pod koniec ubiegłego tygodnia mile zaskoczyli giełdowe wygi swoimi dobrymi wynikami, a analityk Gartnera Richard Gordon mówił o "oznakach złagodzenia" trudnej sytuacji, o tyle inne wskaźniki wciąż każą przypuszczać, że to jeszcze nie koniec ciężkich miesięcy.

Szczególnie nieciekawie na początku roku wyglądała sytuacja w branży półprzewodników: spadki obrotów na poziomie jednej trzeciej i więcej były raczej zasadą niż wyjątkiem. Jednak w drugim kwartale wszędzie zaczęło się znowu poprawiać, co niektórzy obserwatorzy ze względu na zastosowanie chipów we wszystkich możliwych obszarach gospodarki uznali za oznakę rychłego końca kryzysu gospodarczego. Szczególnie istotne były pod tym względem wyniki największego na świecie producenta chipów - Intela - który większość swoich zysków osiąga dzięki procesorom. Jak stwierdził szef firmy Paul Otellini, sytuacja na rynku chipów poprawia się przynajmniej z punktu widzenia układów dla pecetów, a jego słowa przyniosły ulgę całej branży.

Reklama

W poniedziałkowy wieczór swoje wyniki postanowił przedstawić konkurencyjny producent sprzętu Texas Instruments, którego podzespoły znajdują się w prawie wszystkich urządzeniach domowego użytku - od pralek aż po telewizory. Jeszcze miesiąc temu firma twierdziła, że ciężkie czasy już minęły. Konkurentowi TI - firmie Infineon - między kwietniem a lipcem udało się wyjść spod kreski jeśli chodzi o wyniki operacyjne, ale stało się to kosztem miejsc pracy.

W całej branży swoje stanowiska pracy musiały opuścić tysiące ludzi; Intel zamknął nawet fabryki. AMD, jego rywal i odwieczny numer dwa w branży, który we wtorek przedstawił swój bilans cząstkowy, wdrożył surowe reguły oszczędnościowe.

Także Microsoft z niepokojem obserwuje rynek pecetów. Koncern uzyskuje większą część swoich dochodów dzięki systemom operacyjnym oraz programom biurowym - a jeśli klienci nie kupują nowych komputerów, to kupują też mniej nowych licencji na oprogramowanie. Kiedy w czwartkowy wieczór producent Windows przedstawi swoje wyniki, można się spodziewać, że prognozy na przyszłość wypadną lepiej: oprócz lepszych rezultatów sprzedaży komputerów pod koniec roku Microsoft spodziewa się także udanego startu nowego systemu operacyjnego Windows 7 (zaplanowanego na październik).

O tym, że dzięki oprogramowaniu i związanym z nim usługom można zarabiać pieniądze także w czasie kryzysu, najdobitniej przekonuje przypadek koncernu IBM. Odejście od tradycyjnego sektora sprzętowego i położenie większego nacisku na oprogramowanie zapewniło firmie w drugim kwartale solidne przychody i skłoniło nawet czołowych menedżerów koncernu do poprawienia prognoz dla firmy w perspektywie całego roku.

O takich wynikach mogą jedynie marzyć producenci komórek. W ubiegłym tygodniu Nokia i Sony Ericsson przedstawiły dramatyczne liczby - sprzedaż telefonów fińskiej formy spadła o 15 procent, a szwedzko-japońska spółka sprzedała o 40 procent aparatów mniej w porównaniu z poprzednim rokiem. Zysk Nokii spadł o jedną czwartą; Sony Ericsson jest już od dawna pod kreską. Obydwaj producenci nie zmienili swoich pesymistycznych prognoz na 2009 rok.

Ale i Nokia, i Sony Ericsson powinni częściowo obwiniać siebie samych za słabe wyniki: żadne z nich nie zareagowało w porę i w wystarczającym stopniu na rozwój segmentu smartfonów. Te małe, "wszystkomające" aparaty przynoszą wysokie zyski. Według ostatnich badań firmy Apple i Research in Motion - które sprzedają zaledwie trzy procent wszystkich komórek na świecie - mają zyski operacyjne na poziomie 35 procent. To zasługa doskonale wyposażonych urządzeń iPhone i BlackBerry. Może się więc zdarzyć, że w środowy wieczór Apple ponownie zachwyci giełdowych inwestorów swoimi wynikami.

O tym, że w czasie kryzysu nawet przyrost dochodów i zysków nie zawsze wystarcza, aby zadowolić oczekiwania giełdowych graczy, przekonał się w ubiegłym tygodniu internetowy gigant Google. Dla specjalistów z branży odnoszące same sukcesy przedsiębiorstwo rozwijało się w minionym kwartale zbyt wolno; źle wróży to także firmie Yahoo!, która ujawni swoje wyniki we wtorek. Inwestorzy źle oceniający zyski Google'a nie będą raczej skłonni patrzyć przychylnym okiem na najprawdopodobniej słabsze osiągnięcia konkurencji.

HeiseOnline
Dowiedz się więcej na temat: Intel | IBM | wieczór | firmy | Sony | Sony Ericsson | Nie wiadomo | procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama