Wiceszef cyberdowództwa USA: Obawiamy się utraty kontroli nad sieciami wojskowymi

Jednym z głównych zagrożeń dla amerykańskiego wojska jest obecnie utrata kontroli nad swoimi sieciami komputerowymi lub ich wrogie przejęcie - powiedział dziennikowi "Wall Street Journal" wiceszef dowództwa cybernetycznego USA gen. James K. McLaughlin.

W wywiadzie opublikowanym w poniedziałek generał McLaughlin zwrócił uwagę, że są to zagrożenia, które "martwią nas dziś najbardziej".

"Z wojskowego punktu widzenia można sobie wyobrazić trudności przed jakimi staje dowódca, który nie ufa własnym sieciom komputerowym i informacjom" - tłumaczył wiceszef amerykańskiego cyberdowództwa.

"Zeszłoroczny incydent z udziałem Sony pokazał destrukcyjną siłę cyberataków. Następuje uderzenie w klawisz klawiatury i tysiące komputerów zostaje zepsutych. Przestają działać. W związku z tym dokładnie przyglądamy się naszym przeciwnikom, aby mieć pewność, że wiemy, co robią w cyberprzestrzeni" - podkreślał McLaughlin.

Reklama

W jego ocenie na świecie jest kilka państw, które należy uznać jako bardzo ważnych "cyber aktorów". Wśród nich wymienił Rosję, Chiny i Koreę Północną mające duże możliwości działania w sieci. Zdaniem generała McLaughlina USA poważnie traktuje "zagrożenie, że mogą one wykraść własność intelektualną", do czego dochodziło od dawna.

Amerykański wojskowy zwrócił również uwagę na rosnące zagrożenie w cyberprzestrzeni ze strony dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).

"ISIL (Islamskie Państwo Iraku i Lewantu - wcześniejsza nazwa IS) jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Wystarczy przeczytać gazety z ostatnich sześciu czy ośmiu miesięcy. Można dostrzec, że stanowią zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych jak i ich sojuszników" - mówił McLaughlin zapewniając, że Waszyngton traktuje ten problem poważnie.

"Powiedziałbym, że w kwestii cyberzagrożeń najbardziej niebezpiecznym działaniem jakie obserwujemy są ich próby wykradzenia informacji na temat naszych żołnierzy, a następnie ich publikacji przez co powstać może potencjalne niebezpieczeństwo dla wojskowych publikujących pewne rzeczy na mediach społecznościowych lub w innych miejscach" - zaznaczył amerykański generał.

W 2014 r. Stany Zjednoczone oskarżyły Koreę Północną o cyberatak na studio Sony Pictures, które wyprodukowało komedię "Wywiad ze Słońcem Narodu ("The Interview") o próbie zamachu na północnokoreańskiego przywódcę Kim Dzong Una. Film ten rozwścieczył władze w Pjongjangu i sprowokował z jego strony pogróżki pod adresem największych sieci kinowych w USA. Ostatecznie film trafił do kin w ograniczonej dystrybucji oraz w internecie.

W maju 2015 r. uciekinier z Korei Północnej, specjalista w dziedzinie informatyki, ostrzegał w rozmowie z BBC, że północnokoreańscy hakerzy są w stanie przeprowadzać ataki, które mogą zniszczyć ważną infrastrukturę. Twierdził, że władze w Pjongjangu mają do dyspozycji ok. 6 tys. wyszkolonych wojskowych hakerów; od 10 do 20 proc. budżetu sił zbrojnych przeznacza się na wydatki na działania w sieci.

lm/ jbr/

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy