Walka ze ściągającymi z sieci trwa

Brytyjska organizacja antypiracka doprowadziła do aresztowania 6 osób ściągających z sieci. Według najnowszych raportów, jedna trzecia zainstalowanego na komputerach oprogramowania jest nielegalna.

Brytyjska policja zatrzymała osoby, które nagrywały i sprzedawały ściągnięte z sieci filmy. Zatrzymaną szóstkę skazano na karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 4 lat (zależnie od zarzutów). Brytyjscy stróże prawa zdobyli także dane około 13 tys. internautów, którzy ściągali filmy, gry i muzykę ze stron, które stworzyli zatrzymani.

1 proc. szansy

Z dopiero co przeprowadzonych przez IDC (firma zajmująca się analizowaniem branży IT) badań wynika, że jedna trzecia zainstalowanego na komputerach PC oprogramowania pochodzi z nielegalnych źródeł, najczęściej z sieci. Względnie dobra wiadomość przyszła natomiast z "polskiego frontu" - w Polsce współczynnik piractwa jest niższy o 1 proc. w stosunku do poprzednich badań za rok 2004 i wynosi 63 proc., co dało Polakom drugie miejsce w UE. Krajem Unii Europejskiej, w którym piractwo jest największym problemem, nadal pozostaje Grecja (64 proc).

Reklama

- Dystans, jaki dzieli nas do naszych południowych sąsiadów (Czechy - 40 proc.) czy państw o podobnej wielkości (Hiszpania - 46 proc.) pokazuje, jak wiele jeszcze pracy czeka nas, by ochrona i poszanowanie własności intelektualnej w Polsce były na poziomie zbliżonym do średniej Unii Europejskiej (36 proc.) - podsumowuje badania Bartłomiej Witucki, rzecznik Business Software Alliance, na zlecenie której IDC przeprowadziło badania.

Krajami z najwyższymi wskaźnikami piractwa są: Wietnam, Zimbabwe, Indonezja, Chiny i Pakistan. Natomiast krajami z najniższymi wskaźnikami piractwa są: Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia, Austria i Finlandia.

Wyrok za P2P

Jako główne źródło pirackiego oprogramowania raport IDC podaje strony z nielegalnymi plikami oraz wymianę dzięki sieci P2P (peer-2-peer). Strony o których pisze raport to przede wszystkim strony z generatorami kluczy (key generators) oraz crackami (proste aplikacje, które pozwalają obejść zabezpieczenia). IDC słusznie zauważyła, że strony z tego typu pirackimi aplikacjami są "obklejone" różnego rodzaju szkodliwymi programami (wirusy, spyware etc.). Należy oczywiście pamiętać, że część szkodliwych aplikacji jest "podrzucana" przez samych producentów, którzy w ten sposób chcą przestraszyć internautów przed nielegalnym pobieraniem plików.

Natomiast walka z wymianą plików P2P ma miejsce "na wszystkich frontach", także w naszym kraju. O skali globalnej walki z tworzącymi (oraz korzystającymi) z peer-2-peer niech świadczy fakt, że ostatnio japoński sąd skazał niejakiego Isamu Kaneko na 13 tys. dolarów grzywny. Powód? Był on twórcą programu do wymiany plików P2P o nazwie Winny. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że autor programu musiał mieć świadomość, do czego zostanie wykorzystany Winny. Prokurator domagał się kary jednego roku pozbawienia wolności.

Sama kwestia P2P nie jest tak łatwa do rozwiązania, ponieważ wymiana legalnych plików między internautami nie może być zakazana. Dopiero kiedy oprogramowanie do wymiany plików wykorzystywane jest do celów niezgodnych z prawem, interweniować mogą odpowiednie instytucje.

Globalne straty spowodowane piractwem w 2005 roku wyniosły 34 mld dolarów, co oznacza wzrost o 1,6 mld w porównaniu z rokiem ubiegłym.

ŁK

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy