Podczas olimpiady odetną internet

Chiny odrzuciły krytykę ze strony Amnesty International w sprawie nieprzestrzegania praw człowieka w tym kraju. Dokonując aresztowań i czystek, nakładając areszty domowe, władze założyły kaganiec wielu obrońcom tych praw i sprawiły, że zniknęli oni z pola widzenia - stwierdza raport organizacji.

Według specjalistów Amnesty International inni dysydenci wciąż siedzą w więzieniach. "Chiński rząd złamał obietnice wykorzystania igrzysk do poprawy sytuacji w kwestii przestrzegania praw człowieka" - uważają przedstawiciele AI.

Chiny poczyniły wielkie postępy w dziedzinie praw człowieka - odrzuca zarzuty organizacji rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Liu Jianchao, wspominając zarazem o "pogłoskach" i "kłamliwych bajkach".

Jego zdaniem każdy, kto zna Chiny, nie zgodzi się z raportem Amnesty International. Chiński rząd wyraził nadzieję, że Amnesty zdejmie "tendencyjne okulary", które nosi od wielu lat, aby wreszcie zacząć postrzegać Chiny "w sposób obiektywny".

Reklama

Jednak ta obiektywna perspektywa w Chinach ma podlegać pewnym obostrzeniom, także podczas igrzysk olimpijskich. Nawet komitet IOC wycofuje się z wcześniejszych zapewnień o wolnym dostępie do internetu.

Według wyobrażeń szefa komisji prasowej IOC Kevana Gospera obiecywany wolny dostęp do internetu ma dotyczyć jedynie tematów związanych ze sportem, nie zaś samych Chin jako takich. Do tej pory IOC podkreślał, że strona chińska obiecała wolny dostęp do sieci dla dziennikarzy obecnych na igrzyskach.

Wcześniej zapowiadano, że dziennikarze, którzy będą korzystać z olimpijskiego centrum prasowego, mogą się spotkać z zablokowanymi lub "niedostępnymi" stronami internetowymi; dotyczy to w szczególności stron grup zajmujących się obroną praw człowieka, np. chińskiego serwisu BBC.

A tymczasem chiński nauczyciel Liu Shaokun, który zamieścił w internecie zdjęcia zniszczonych szkół w rejonie trzęsienia ziemi w Syczuanie, został skazany na rok pobytu w obozie reedukacyjnym - informuje organizacja obrony praw człowieka Human Rights in China (HriC). Po trzęsieniu ziemi, w wyniku którego wiele budynków szkolnych uległo zniszczeniu z powodu fuszerek budowlanych, powodując śmierć tysięcy dzieci, Shaokun wyruszył w podróż po obszarach objętych katastrofą i robił zdjęcia dokumentujące zniszczenia.

W udzielonym wywiadzie nauczyciel szkoły średniej Guanghan w Deyang wyraził swój gniew z powodu "kiepskich budynków-dofu" - przy czym nawiązując do miękkiego serka z ziaren soi o nazwie dofu (pleśniowa odmiana tofu), miał na myśli budynki zbudowane nieprawidłowo, które łatwo się zawaliły. Pod koniec czerwca Liu Shaokun został aresztowany pod zarzutem zakłócania porządku publicznego i rozpowszechniania plotek.

Dyrektorka HriC Sharon Hom potępiła umieszczenie nauczyciela w obozie pracy, które w Chinach może być zastosowane bez wyroku sądowego:

- Zamiast ścigać odpowiedzialnych za źle i niebezpiecznie zbudowane szkoły, władze sięgają po reedukację w obozie, aby zamknąć usta i odizolować takich zaniepokojonych obywateli jak Liu Shaokun.

HeiseOnline
Dowiedz się więcej na temat: chiński | Internet | Chiny | Amnesty International | International
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy