Nagie zdjęcia z serwisu Della

Tara Fitzgerald z Sacramento zrobiła sobie seksowne fotografie, które chciała przesłać chłopakowi. Niestety - jak twierdzi - nie mogła znaleźć zdjęć na dysku własnego komputera, więc zadzwoniła do działu pomocy technicznej firmy Dell z prośbą o pomoc. Telefon odebrał Riyaz Shaikh z call center w Bombaju.

Matka 14-letniej córki umożliwiła mu zyskanie zdalnego dostępu do jej twardego dysku i patrzyła, jak chłopak lokalizuje wszystkie zdjęcia i wysyła do siebie mailem (!). Ku zaskoczeniu Tary, wkrótce znalazły się na stronie internetowej poświęconej tylko i wyłącznie jej wdziękom.

Kobieta twierdzi, że długo wierzyła Riyazowi. Wysłała mu nawet laptop Della, którego rzekomo potrzebował, "by móc pracować nad usunięciem strony z jej zdjęciami". Nabrała podejrzeń dopiero wtedy, gdy Hindus skorzystał z jej numeru karty kredytowej, by kupić prezent innej kobiecie, w której podobno się zakochał. Wtedy Tara skontaktowała się z Dellem, a potem z prasą.

Reklama

W tej historii jest tyle dziur, ile nagich zdjęć Tary. W szczególności zastanawia, czy relacje "pokrzywdzonej" z Riyazem faktycznie ograniczały się do pomocy technicznej i jak zdjęcia znalazły się w jego posiadaniu. Ciekawe, jak wyglądałaby jego wersja historii.

A z opowieści płynie jeden morał - gdy ktokolwiek zapragnie wykonać niegrzeczne zdjęcia, powinien przynajmniej pilnować, w jakim folderze je zapisuje.

Anna Piwnicka

Źródło informacji

gizmodo.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy