Krakowska policja ściga organizatora protestu przeciwko ACTA

Jeden z organizatorów krakowskich protestów przeciwko ACTA poskarżył się w sieci, że ma kłopoty. Postanowił się nie poddawać i walczy o swoje z pomocą internautów. Poparcie już ma całkiem spore.

Artek Syga, który pod koniec stycznia współorganizował głośne protesty przeciwko ACTA w Krakowie poskarżył się na Facebooku, że ma kłopot. Do drzwi mieszkania jego ojca pewnego pięknego wiosennego dnia zapukała policja:

"2. kwietnia o 9. wieczorem w mieszkaniu mojego ojca rozległo się walenie do drzwi, mimo że dzielnicowy doskonale wie, że nie mieszkam tam od półtora roku. Nie zostawiając żadnego kwitka, poprosił o przekazanie mi, że jestem wzywany na następny dzień na IKP przy ul. Szerokiej.

Potem było kilka rozmów z policjantami, podczas których nikt nie wiedział, o co właściwie chodzi, aż w końcu ustalono, że: "policja musi, bo takie są procedury" skierować do sądu wniosek o ukaranie mnie z art. 52. par. 1. ust. 2., a sam pan aspirant jest zobowiązany do odczytania mi zarzutu, w którym stało, że "dnia 25 stycznia 2012 r. w okolicach Rynku Głównego w Krakowie przewodniczył zgromadzeniu, na którego przeprowadzenie nie posiadał wymaganego zezwolenia".

Reklama

Stydze zaproponowano, by poddał się dobrowolnej karze grzywny w wysokości 1000 zł, a ponieważ się nie poddał, sprawa będzie ciągnąć się dalej. Jak piszą na Facebooku organizatorzy, pierwsza krakowska manifestacja przeciwko kontrowersyjnemu dokumentowi faktycznie nie była zgłaszana. Była spontaniczna, na zgłoszenie zabrakło po prostu czasu. Teraz niestety organizatorzy mogą za to zapłacić.

Michał Wilmowski

http://vbeta.pl

vbeta
Dowiedz się więcej na temat: ACTA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy