GW: Półtora tysiąca studentów z Poznania pod sąd?

Półtora tysiąca studentów z Poznania pod sąd? - taki może być efekt nalotu policji na użytkowników sieci komputerowej obsługującej domy studenckie Politechniki Poznańskiej - sugeruje "Gazeta Wyborcza".

Z kolei w wypowiedzi udzielonej Dziennikowi Internautów policja nie potwierdza, ale i nie zaprzecza, krążącym pogłoskom, że akcja ma szerszy zasięg i użytkownicy sieci komputerowych innych polskich uczelni powinni się mieć na baczności, jeśli wykorzystują je w bezprawny sposób.

Policja przesłuchała na razie 6 studentów w sprawie rozpowszechniania w komputerowej sieci domów studenckich Politechniki Poznańskiej pirackiego oprogramowania oraz materiałów objętych prawem autorskim. Zatrzymania podejrzanych dokonano w środę, 23 maja.

Reklama

Kulisy zatrzymania

W wypowiedzi dla Dziennika Internautów Radosław Bratkowski z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji (KPW) w Poznaniu enigmatycznie stwierdził, że o bezprawnych działaniach we wspomnianej sieci komputerowej policja dowiedziała się w wyniku działań operacyjnych.

Tymczasem, jak poinformowało nas kilku studentów tej uczelni, zainteresowanie policji mogło być wynikiem donosu osoby, która miała konflikt z administratorami wspomnianego huba. Rzekomy donos miał trafić zarówno do rektora Politechniki Poznańskiej, jak i na policję. Studenci podejrzewają również, że policja od dłuższego czasu obserwowała wspomniany hub i zbierała informacje o sposobie wykorzystywania sieci przez jej użytkowników.

Działania te pośrednio potwierdził w wypowiedzi dla DI Radosław Bratkowski: "Stale monitorujemy wszelkie zasoby sieciowe pod kątem rozpowszechniania treści zakazanych bądź >>pirackich<< programów i utworów, a także popełniania innych przestępstw - np. oszustw".

Wiemy już na pewno, że w przeciwieństwie do podobnego nalotu na studentów Politechniki Koszalińskiej, w tym przypadku władze Politechniki Poznańskiej zostały wcześniej poinformowane o planowanym zatrzymaniu. Policjanci mieli także stosowny nakaz prokuratorski - poinformował DI Radosław Bratkowski.

Sprawa nie rozejdzie się po kościach

Poznańska policja nie skorzystała w trakcie zatrzymań, wzorem swoich kolegów z Koszalina, z pomocy przedstawicieli ZPAV i FOTA, czyli organizacji reprezentujących twórców i podmioty posiadające prawa autorskie, a zatem stanowiących stronę w sprawie. W zatrzymaniach studentów w Poznaniu brali udział, oprócz policjantów, jedynie biegły sądowy i przedstawiciel uczelni. Bratkowski przyznał jednak, że wspomniane instytucje wezmą udział w dalszych czynnościach śledczych - zostaną poproszone o oszacowanie strat, jakie poniosły reprezentowane przez nich podmioty.

Zatrzymanie sześciu studentów w Poznaniu odbyło się bez żadnych nieprzewidzianych incydentów, a po przesłuchaniu i poddaniu się rutynowym czynnościom związanym z zatrzymaniem podejrzani zostali zwolnieni tego samego dnia - poinformowała policja redakcję DI.

Wszystkim studentom postawiono zarzut z art. 116 ust 3. Ustawy o Prawach Autorskich i Prawach pokrewnych: "Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5".

Radosław Bratkowski dodał, że na podstawie art. 122 cytowanej Ustawy powyższe przestępstwo jest ścigane z urzędu. Z kolei Gazeta Wyborcza informuje, że zatrzymani studenci raczej nie mogą liczyć na to, iż "sprawa rozejdzie się po kościach", gdyż materiał dowodowy jest zbyt bogaty. Przypomnijmy, że podczas zatrzymania policja zabezpieczyła dyski twarde oraz płyty CD i DVD, na których znajdują się ponad 2 terabajty danych. Nośniki te zostaną zbadane przez biegłych i wszystko, co nie będzie stanowiło dowodu w sprawie, zostanie zwrócone właścicielom sprzętu - zapewnił Bratkowski Dziennik Internautów.

Czy będzie polowanie na studentów?

"Gazeta Wyborcza" ostrzega ponadto, że prawne konsekwencje mogą sięgnąć nie tylko studentów zatrzymanych w ostatnią środę. Na celowniku policji mogą znaleźć się wszyscy studenci, którzy mieli dostęp do wspomnianego huba, czyli około 1500 osób!

Policja przyznaje, że "obsłużenie" takiej liczby podejrzanych zapewne sparaliżowałoby jej pracę, ale to, czy podejmą się tego zadania, zależy wyłącznie od właścicieli praw autorskich. Jeśli ci, poinformowani przez policję o naruszeniu ich praw do utworów, którymi wymieniali się studenci, złożą wnioski o ściganie, wtedy - zgodnie z polskim prawem - policja nie będzie miała wyboru. Wszystko jest możliwe.

W połowie zeszłego roku Związek Producentów Audio Video (ZPAV) zapowiedział, że od października 2006 roku ostro weźmie się za walkę z piractwem w Polsce. Jak do tej pory zarzuty postawiono ledwie kilkuset osobom. Jeśli jednak ZPAV ma ambicję stać się polskim odpowiednikiem - znanych z gorliwości w ściganiu użytkowników sieci p2p - organizacji, takich jak amerykańska RIAA, czy japońska RIAJ, to postawienie zarzutów rozpowszechniania cudzych utworów ponad 1500 studentom może wydawać się prawdopodobnym scenariuszem.

Zastraszeni admini

Ostatnie spektakularne akcje policji najwyraźniej przynoszą zamierzony skutek. Jak informuje serwis Overlock.pl: o północy 25 maja zawieszono działalność huba DC w Miasteczku Studenckim Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie. Powodem była rezygnacja administratorów wystraszonych niedawnymi zatrzymaniami na Politechnice Poznańskiej i Koszalińskiej.

Przy okazji wymiany korespondencji zapytaliśmy naszego rozmówcę z poznańskiej policji, czy wie coś o planach przeprowadzenia kolejnych tego typu nalotów na użytkowników sieci komputerowych innych uczelni na terenie Polski? - Niestety nie mamy wiedzy o planowanych działaniach innych jednostek Policji w Polsce, a nawet jeśli, to nie będziemy z wyprzedzeniem o nich informować. Mijałoby się to z celem. Z naszej strony chcemy zwrócić uwagę na fakt, że o przestępczości komputerowej i szeroko rozumianym "piractwie" mówi się i pisze bardzo dużo, przestrzega przed odpowiedzialnością karną, a mimo wszystko apele takie nie odnoszą żadnego skutku.

Przypomnijmy jednak, że Radosław Bartkowski wspomniał wcześniej, iż policja monitoruje wszelkie zasoby sieciowe pod kątem rozpowszechniania treści zakazanych bądź "pirackich" programów i utworów, a także popełniania innych przestępstw. Przedstawiciel stróżów prawa przypomniał jeszcze na koniec, że policja została powołana między innymi do zapobiegania, zwalczania, ograniczania i ścigania wszelkiej przestępczości. - Jeżeli przestępstwo zaistnieje, musimy reagować.

Źródło: Dziennik Internautów
Dowiedz się więcej na temat: Gazeta Wyborcza | Poznań | studenci | 'Gazeta Wyborcza' | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama