Chińska elektronika jako narzędzie inwigilacji

Według Richarda Clarke'a - osoby odpowiedzialnej za przeciwdziałanie terroryzmowi w USA za czasów prezydenta Busha seniora - urządzenia elektroniczne produkowane w Chinach mogą zawierać furtki, które pozwalają chińskim hackerom szpiegować i atakować kogokolwiek.

Clarke uważa, że furtki mogą znajdować się w czymkolwiek, od iPhonów, przez telefony z Androidem, laptopy, tablety czy komputery. Nawet w telewizorach. Ważne, że sprzęt był wyprodukowany w Chinach. Jego obawy mogą być mocno przesadzone, jednak uważa on, ze dowody na poparcie tej tezy są mocne:

- Mam zamiar powiedzieć coś, co dla wielu ludzi będzie wielką przesadą. Jednak w mojej opinii dowody na poparcie tej tezy są mocne. Każde większe przedsiębiorstwo w USA zostało już spenetrowane przez ChRL - komentuje Clarke.

Clarke uważa także, że Chińscy hackerzy dostali się do mainframe'ów takich takich firm jak Microsoft, Cisco czy Boeing i kradną ich badania oraz tajemnice. Uważa on, że chińskie przedsiębiorstwa używają tych danych by prześcignąć swoich zachodnich konkurentów. Podejrzenia nie są bezzasadne: samo tylko Google było dwa lata temu obiektem podobnego ataku. Rząd ChRL zaprzeczył kategorycznie że był w niego zamieszany.

Reklama

Z drugiej strony może także przesadzać. W końcu sam jest absolwentem MIT, a po tym jak skończył zajmować się przeciwdziałaniem terroryzmowi, otworzył własną agencję zajmującą się bezpieczeństwem w Sieci - Good Harbor. Napisał także książkę Cyber War, w której w szczegółach opisuje te zagrożenia.

Możliwe że próbuje właśnie uzyskać rozgłos i zarobić jak najwięcej na walce z problemem, którego nie ma. Lub po raz kolejny może mieć rację.

Źródło informacji

gizmodo.pl
Dowiedz się więcej na temat: chiński | elektronika | inwigilacja | Smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy