Bat na RIAA?

Dwaj studenci Massachusetts Institute of Technology opracowali nową metodę udostępniania muzyki w sieciach akademickich. Rozwiązanie LAMP, przy relatywnie niewielkich kosztach realizacji, pozostaje w zgodzie z prawem o ochronie własności intelektualnej.

Dwaj studenci Massachusetts Institute of Technology opracowali nową metodę udostępniania muzyki w sieciach akademickich. Rozwiązanie LAMP, przy relatywnie niewielkich kosztach realizacji, pozostaje w zgodzie z prawem o ochronie własności intelektualnej.

Projekt LAMP (skrót od "Library Access to Music") stworzyli - przy finansowym wsparciu uczelni - 20-letni Josh Mandel i 22-letni Keith Winstein. Za jego pośrednictwem studenci najsłynniejszej politechniki świata zyskali bezpłatny dostęp do 3,5 tys. płyt z muzyką, które sami wybrali w trakcie ubiegłorocznego głosowania. Zasada działania LAMP jest prosta: studenci z poziomu strony internetowej otrzymują dostęp do 16 dedykowanych kanałów. Każdy z nich jest kontrolowany przez jednego studenta, który przez maksymalnie 80 minut za pośrednictwem Internetu wybiera repertuar. Pragnący posłuchać muzyki studenci wybierają odpowiadający ich gustom kanał, a muzyka jest przesyłana do ich pokoju kablem telewizyjnym. Muzyki można słuchać na dowolnym sprzęcie w pomieszczeniu. Użytkownicy słuchają przesyłanych w ten sposób utworów, ale nie nagrywają i nie przechowują muzyki.

Reklama

"Kruczek" polega na tym, że choć system jest zarządzany przez Internet, to transmisja utworów muzycznych dokonuje się poprzez "kablówkę". Jest to więc transfer analogowy - w odróżnieniu od technologii cyfrowych utwory nie są reprodukowane ze 100-procentową dokładnością. Ucierpi na tym jakość, która będzie lepsza od radiowej, ale nieco słabsza niż w wypadku płyt CD. Zysk jest jednak znacznie większy: w wypadku kopii analogowych prawo jest znacznie bardziej pobłażliwe, niż wtedy, gdy w grę wchodzą doskonałe kopie cyfrowe. Zwłaszcza, że od strony technicznej LAMP nie tyle udostępnia, co wykorzystuje materiały muzyczne. Chronione prawem utwory są odsłuchiwane, ale inaczej niż w wypadku sieci peer-to-peer nie trafiają na dysk twardy komputera. Dlatego LAMP, pomimo swobody wyboru oferowanej użytkownikom, podlega takim uregulowaniom prawnym jak uniwersytecka rozgłośnia radiowa. Uczelnia musi płacić tantiemy, jednak są to niewielkie opłaty na rzecz twórców, a nie wytwórni płytowych. Ponadto takie rozwiązanie pozwala na wykorzystywanie utworów artystów, którzy nie godzą się na udostępnianie swoich utworów w Internecie, czyli np. Beatlesów czy Madonny.

Koszt sprzętu i opłat licencyjnych szacuje się na 40 tys. USD, co jak na w pełni legalne rozwiązanie do dystrybucji muzyki na dużym obszarze jest kwotą bardzo niską. MIT będzie za niewielką odpłatnością udostępniać oprogramowanie do budowy takich sieci innym uczelniom. Uczelni nie chodzi o zarabianie na projekcie, lecz przygotowanie się do odparcia ewentualnych zarzutów firm płytowych. Opis systemu LAMP został wysłany do Recording Industry Association of America. Jak do tej pory rzecznik prasowy organizacji nie chciał jednak skomentować sprawy. Twórcy LAMP wierzą jednak, że RIAA doceni próbę wypracowania kompromisu przez środowisko studenckie, które powszechnie uważane jest za siedlisko piratów muzycznych.

(4D)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: studenci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy