Serce, które nie bije - przyszłość medycyny?

Co najmniej 50 cieląt i troje ludzi żyje bez pulsu w swoich żyłach. Nie, nie są zombie, a mają jedynie wszczepione innowacyjne sztuczne serca, które zastąpiły ich naturalne pompy.

Doktor Bud Frazier wraz ze swoim kolegą po fachu, Billym Cohnem zaprojektowali sztuczne serce, które może w pełni zastąpić wadliwy organ. Ta zaawansowana technologicznie pompa jest w stanie napędzać krew płynącą w żyłach potencjalnych pacjentów bez odtwarzania ich pulsu. Mimo że tętno od zawsze było uważane za jeden z najbardziej podstawowych markerów życia, to jego odtworzenie przez kardiochirurgów nie jest prostą sprawą. Z badań duetu Frazier-Cohn wynika, że puls nie jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu.

- Myślę, że jesteśmy na granicy rozwiązania problemu sztucznego serca na dobre. Wszystko, co musieliśmy zrobić to zrezygnować z pulsu, który często powodował usterki sztucznych organów, nawet po technicznie udanych przeszczepach - optymistycznie wyznał Cohn.

Reklama

Najciekawsza wydaje się sama konstrukcja innowacyjnego sztucznego serca. Zamiast kurczących się naprzemiennie komór i przedsionków, zbudowane jest ono ze zwężających oraz rozszerzających się naczyń połączonych. Krew jest wprawiana w ruch za pomocą wirników wykonujących 10 000 obrotów na minutę. Nie jest to najprawdopodobniej opus magnum bioinżynierii, ale póki co zdecydowanie najlepszy sposób na przedłużenie życia wadliwym sercom.

Poniżej krótki materiał wideo wyjaśniający na czym polega innowacyjność wynalazku duetu Frazier-Cohn:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: serce | Sztuczne serce | Biotechnologia | inżynieria | Kardiochirurgia | Medycyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy