Kaspijski potwór - relikt minionej epoki awiacji

Niektóre pomysły radzieckiej myśli technologicznej były naprawdę niesamowite. Tak jak pomysł wykorzystania efektu przypowierzchniowego do budowy ekranoplanów - maszyn latających, które łączyły w sobie cechy poduszkowca, samolotu i łodzi.

Efekt przypowierzchniowy odkryto po raz pierwszy w latach dwudziestych XX wieku. Piloci samolotów zaobserwowali, że kiedy lecą nad płaską powierzchnią ich maszyny zaczynają zachowywać się dziwnie - znacząco wzrasta siła nośna odpychająca samolot do góry, co zresztą doprowadziło do wielu katastrof. Kiedy naukowcy zajęli się rozwiązywaniem tego problemu okazało się, że siła nośna wzrasta, ponieważ pomiędzy skrzydłem samolotu w locie a płaską powierzchnią wytwarza się większe ciśnienie. Postanowiono więc wykorzystać to zjawisko do budowy aeroplanu nowego typu, ale ówczesna technologia nie pozwalała na zbudowanie stabilnie działających maszyn, więc zrezygnowano z tego pomysłu. Wrócił on jednak w latach 60 tych w ZSRR.

Powód, dla którego władze Związku Radzieckiego zainteresowały się tą technologią był bardzo prozaiczny - na ogromnych przestrzeniach ZSRR do dziś brakuje dróg. Największymi arteriami komunikacyjnymi były więc rzeki, a ekranoplany mogą poruszać się tylko nad wodą lub inną gładką powierzchnią.

Na Zbiorniku Gorkowskim utworzono więc specjalną tajną bazę i nie szczędzono pieniędzy na badania. Dzięki temu radzieckim konstruktorom udało się zbudować jedne z najbardziej niesamowitych maszyn, jakie kiedykolwiek powstały.

Był wśród nich ekranoplan KM, nazwany przez wywiad państw NATO Kaspijskim Potworem - pojazd, który do czasu zbudowania Antonowa An-225 była największą maszyną, jaka wzniosła się w powietrze. Pojazd ten miał 92 metry długości a rozpiętość jego skrzydeł wynosiła 37 metrów. Pomimo swoich ogromnych rozmiarów KM w pełni korzystał z największych zalety wszystkich ekranoplanów - szybkości i relatywnie małego zużycia paliwa. Przy dobrej pogodzie potrafił rozwinąć prędkość 500 km/h. Ważył 544 tony i wyposażony był w 10 silników, z których każdy zapewniał 13 ton ciągu. Przez 15 lat (do wypadku jakiemu uległ w 1980 roku, w wyniku którego zatonął) wykorzystywano go do celów transportowych na Morzu Kaspijskim.

Reklama

Sukcesy konstrukcji transportowych i desantowych (A-90 Orlionok) spowodowały, że zdecydowano zbudować mniejszą, szturmową wersję ekranoplanu KM. Przy czym pamiętać należy, że w przypadku ZSRR "mniejszy" wcale nie oznacza mały. Efektem pracy inżynierów z biura konstrukcyjnego im. R. E. Aleksiejewa był ekranoplan "Łuń", który miał "tylko" 73 metry długości. Rozpiętość jego skrzydeł wynosiła 44 metry a zasięg 3000 kilometrów. Potrafił rozpędzić się do 550 km/h. Na jego pokładzie (właściwie na dachu) znajdowało się 6 wyrzutni kierowanych pocisków rakietowych "Moskit". W założeniu "Łuń", z powodu lotu na niskiej wysokości, miał być niewykrywalnym dla radarów niszczycielem okrętów NATO.

Ukończono budowę tylko jednej maszyny tego typu, która rozpoczęła testowe loty w 1987 roku. Druga maszyna przygotowywana była jako pojazd ratowniczy i szpitalny jednak nigdy nie została ukończona - rozpad Związku Radzieckiego spowodował zakończenie projektu.

Dziś jedyna maszyna tego typu rdzewieje w dokach nad Morzem Kaspijskim.

Ekranoplany w akcji:

Źródło informacji

gizmodo.pl
Dowiedz się więcej na temat: samolot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy