Drony - latające maszyny zmieniają świat

Wkraczamy dziś powoli w zupełnie nową erę. Rzeczywistość wokół nas zmieniają drony. Wizja działających na dużą skalę zrobotyzowanych latających kamer oraz bezzałogowych samolotów staję się coraz bardziej prawdopodobna. Ich przyszłość wciąż jest jednak niezwykle zagadkowa i pozostawia wiele znaków zapytania.

O wykorzystywanych na szeroką skalę dronach głośno zrobiło się w roku 2013, kiedy dyrektor generalny Amazon, Jeff Bezos, ogłosił w mediach, że jego firma pracuje nad swoją własną kurierską eskadrą maszyn bezzałogowych. Gigantowi handlu detalicznego nie udało się wprawdzie póki co wcielić tego ambitnego planu w życie, ale dwa lata później stało się coś, co śmiało można uznać za kamień milowy w dziedzinie nowych technologii w kontekście dronów. Latem 2015 roku, australijski startup Flirtey, współpracując z uczelnią Virgnia Tech oraz NASA, użył bezzałogowej maszyny do przetransportowania 24 paczek lekarstw, o łącznej wadze 4,5 kilogramów. Przesyłka, która wyruszyła z lotniska w Virginii dotarła do oddalonej o około pięć kilometrów klinki. Film z tego wydarzenia znaleźć można na oficjalnym kanale startupu w serwisie YouTube.

Reklama

Dronami interesują się wszyscy

Program Amazona został opóźniony przez brak zgody na jego testowanie ze strony Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA). Zgodę taką FAA udzieliło ostatecznie firmie Bezosa  w kwietniu br. Amazon nie jest jednak jedynym potentatem, który poważnie myśli  o korzystaniu z dronów. W jego ślady podążył również Facebook, o czym pod koniec lipca br. pisał m.in. "The Guardian" donosząc, że serwis społecznościowy Marka Zuckerberga ukończył pracę nad swoim własnym, napędzanym energią słoneczną dronem o nazwie Aquila. Maszyna, o rozpiętości skrzydeł takiej samej jak odrzutowiec Boeing 737, zaprojektowana została do latania w stratosferze i dostarczania sygnału internetowego do najbardziej odległych zakątków świata.

Obecnie przebywa on na testach w Wielkiej Brytanii.  Z Amazonem konkuruje także Google, którego prototyp drona rozbił się jednak w maju br. w Nowym Meksyku. Działania poszczególnych przedsiębiorstw stanowią wyraźny sygnał, że przyszłość może należeć do dronów. Bezzałogowce mogą okazać się niezwykle przydatne rolnikom, którzy za ich pomocą będą wiedzieć gdzie powinni nawozić uprawy, dostawcą energii, sprawdzającym za ich pośrednictwem swoją infrastrukturę, a także zespołom reagowania kryzysowego, usprawniając ich pracę w obliczu ewentualnych katastrof i klęsk żywiołowych.

Jak podaje serwis livescience.com wzmożone zainteresowanie tematyką dronów sprawiło, że dokładniej kwestią ich obecności w przestrzeni powietrznej postanowiła zająć się wspomniana wcześniej Federalna Administracja Lotnictwa. W pochodzącej z lutego br. propozycji regulacji ustosunkowała się ona wobec komercyjnego wykorzystywania małych dronów, których masa nie przekracza 25 kilogramów. Zgodnie z proponowanymi przepisami, drony takie będą mogły latać tylko w ciągu dnia i zawsze będą musiały znajdować się na linii wzroku operatorów, by nie zakłócać pracy innych obiektów latających. Decyzja ta pozytywnie zaskoczyła przedsiębiorców, którzy pamiętali wcześniejsze surowe postanowienia FAA w tej sprawie. Najwidoczniej amerykański organ nadzoru lotniczego również dostrzegł w końcu drzemiący w dronach potencjał. Świadczą o tym liczby, które mówią same za siebie. Między wrześniem 2014 roku a marcem 2015 roku, FAA wsparła raptem 66 projektów. W kwietniu br. pozytywnych decyzji było już natomiast blisko 2000 tysiące.  

Rynek wart miliardy dolarów

Być może zmiana stanowiska FAA ma związek z ubiegłorocznymi doniesieniami "Washington Post", który w artykule z października 2014 pisał, że Federalna Administracja Lotnictwa szacuje, iż w ciągu najbliższej dekady przemysł dronów wpompuje w amerykańską gospodarkę oszałamiającą sumę 90 miliardów dolarów. Amerykańskiemu rozwojowi dronów i ich wypłynięciu na szersze wody, chociażby na rynek usług kurierskich, jak planował to Amazon, bacznie przygląda się z resztą cała gospodarka, mając wobec nich duże oczekiwania. Firma consultingowa Deloitte w swoim zestawieniu, które znaleźć można na jej stronie internetowej szacuje, że łączne przychody z wykorzystywanych w celach niemilitarnych dronów oscylować będą w 2015 roku pomiędzy 200 a 400 milionami dolarów, co stanowi równą wartość jednego średniej wielkości samolotu pasażerskiego. Długoterminowe prognozy są jeszcze bardziej optymistyczne. Zakładają one, że rynek komercyjnych dronów jeszcze przed 2020 rokiem stanie się przemysłem miliardowym.

Drogę wyznaczać będą zwłaszcza projekty wykorzystujące drony do filmowania oraz fotografowania.  Obok nich, dochodowe mogą okazać się ponadto inwestycje w bezzałogowce, z których korzystać będą następnie m.in. inżynierowie oraz rolnicy. Nie dziwi zatem fakt, iż poszczególne przedsiębiorstwa przeznaczają na drony coraz więcej pieniędzy. Z raportu Drone Analyst wynika z kolei, że nakłady na tą technologię między styczniem  a majem br. wyniosły 172 miliony dolarów - więcej niż na przestrzeni ostatnich pięciu lat wstecz. Inne zestawienie, autorstwa ABI Reasearch, szacuje natomiast, że komercyjny sektor małych samolotów bezzałogowych wygeneruje do roku 2019 około 5,1 miliarda dolarów zysku - pięć razy więcej niż konsumencki rynek dronów oraz ponad dwa razy więcej niż połączony rynek militarny i cywilny, które obecnie zdominowały przemysł. Sumy te są naprawdę imponujące.

Jak urządzić niebo? Co z wolnością osobistą?

Boom na drony sprawia, że na nowo zagospodarować należy amerykańską przestrzeń powietrzną, na której pojawić może się wkrótce tysiące nowych obiektów. Portal livescience.com podaje ze ekspertami, że drony wznoszą się zwykle na wysokość około 152 metrów, w związku z czym, dzieliły by ten sektor nieba ze śmigłowcami, osobami latającymi rekreacyjnie oraz samolotami nawożącymi uprawy. Drobne rozmiary bezzałogowców sprawiają jednak, że są one trudno wykrywalne dla radarów, co stanowi prawdziwe wyzwanie dla monitorującej ruch w powietrzu jednostek.

Wyjściem z tej sytuacji może okazać się z czasem LATAS (Low Altitude Tracking and Avoidance System), autorstwa firmy PrecisionHawk, o którym szerzej pisze ona na swojej stronie internetowej. Wbudowanie systemu w obwody dronów pozwoliłoby na zaplanowanie oraz śledzenie ich lotu za pomocą sieci komórkowych. Nad podobnymi rozwiązaniami pracuje także NASA, we współpracy z Amazonem i Googlem. Przedstawiciel giganta handlu detalicznego z Seattle, Gur Kimchi, zasugerował ponadto m.in. na łamach "Forbesa", iż skutecznym rozwiązaniem mogłoby okazać się zarezerwowanie przestrzeni powietrznej między 61 a 122 metrem wysokości, wyłącznie dla komercyjnych dronów. Swój autorski pomysł na uregulowanie przestrzeni powietrznej ma również Google. Jego program zakłada wykorzystanie w tym celu satelitów, które służyć miałyby wszystkim obiektom na niebie jeszcze przed rokiem 2020. System kosztować miałby każdego mniej niż 2 tysiące dolarów. Konieczność uregulowania kwestii obecności dronów w przestrzeni powietrznej jest tym bardziej paląca, iż  - zważywszy na coraz łatwiejszą dostępność do nich - dochodzi do coraz większej liczby wypadków z ich udziałem.

Problem z dronami, odbiegając od kwestii bezpieczeństwa, ma jeszcze swój inny, bardziej obywatelski wymiar. O ile bowiem przeprowadzone przez agencję Reuters badania wskazują, że obywatele popierają wykorzystywanie dronów przez policję w celu rozwiązywania  i zapobiegania przestępstwom, o tyle jednak część społeczeństwa obawia się, że z czasem technologia ta mogłaby obrócić się przeciwko ludziom. Czy ich lęki są uzasadnione, a groźba inwigilacji rodem z "Roku 1984" Orwella realna, ciężko póki co stwierdzić.

Jedno jest pewne. Inteligentne maszyny wkraczają do naszego świata coraz zuchwalej i coraz mniej w tym wszystkim wizji rodem z filmów sci-fi. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat twórcy kinowej fantastyki z Hollywood mocno lubowali się w tej tematyce. Perspektywa ich obecności w prawdziwym świecie wydawała się mimo wszystko niezwykle odległa, zawsze pozostając wyłącznie naukową fikcją. Te czasy już jednak minęły. Dlatego właśnie dronom na niebie należy przyglądać się uważniej.

Mateusz Drożdżal

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony | UAV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy