Ekran dotykowy w lustrzance

Rewolucja w konstrukcji cyfrowych lustrzanek jeszcze się nie zakończyła. Być może już w niedalekiej przyszłości doczekamy się lustrzanek sterowanych za pomocą dotykowego ekranu LCD.

Choć ekrany dotykowe nie są niczym nowym, to jakoś nikt nie wpadł jeszcze na to, by spróbować wykorzystać je do sterowania pracą cyfrowej lustrzanki, mimo że taki sposób wydawania poleceń kamerom jest stosowany od dawna i to z powodzeniem. Zaraz, zaraz? Nie wpadł? Okazuje się, że 13 kwietnia 2009 roku Canon zgłosił właśnie taki patent w Amerykańskim Urzędzie Patentowym. Czyżby więc od pojawienia się na rynku lustrzanki sterowanej ekranem dotykowym dzieliły nas już tylko miesiące?

Trzeba przyznać, że pomysł to niemal genialny w swej prostocie. Zamiast korzystania z pokręteł i przycisków, pukamy w odpowiednie obszary graficznego menu i szybko zmieniamy parametry. Do tego samym przesuwaniem palca po ekranie na boki zmieniamy przysłonę, a czas ekspozycji zmieniamy, gdy przesuwamy nim w górę lub w dół. Prawda że proste?

Reklama

Wystarczy spojrzeć na graficzną prezentację podstawowych ustawień aparatu, jakie na tylnym ekranie wyświetlają współczesne lustrzanki, by zdać sobie sprawę, że pomysł może się przyjąć. Zmienić w ten sposób można bowiem większość parametrów: tryb autofokusa, wartości kompensacji ekspozycji i mocy błysku lampy, tryb pomiaru światła, tryb wykonywania zdjęć, czułość matrycy i wiele innych.

Diabeł tkwi w szczegółach

Oczywiście taki sposób sterowania aparatem trudno byłoby japońskiej firmie opatentować, bo nie jest niczym nowym, ale istotą patentu jest powiązanie pracy ekranu dotykowego z czujnikiem znajdującym się w wizjerze aparatu. 13-stronicowy dokument patentowy zawiera dość dokładny opis tej idei. Chodzi mianowicie o to, by aparat potrafił rozpoznać, czy fotograf korzysta przeważnie z prawego czy z lewego oka i w zależności od tego deaktywować wybrane obszary ekrany, by wyeliminować przypadkowe zmiany ustawień, gdy twarz dotyka wyświetlacza.

Patent przewiduje, że użytkownik będzie mógł sam określić aktywne oko lub też aparat oceni to sam i zapisze w swojej pamięci. Być może też producent połączy tę funkcję z innym swoim rozwiązaniem, a mianowicie funkcją rozpoznawania siatkówki i identyfikowania na jej podstawie aktualnego użytkownika aparatu. Stąd już tylko krok do całkowitej personalizacji ustawień lustrzanki, która będzie mogła w lot dopasowywać się do preferencji konkretnego fotografującego.

Możliwości wykorzystania zgłoszonego przez Canona patentu wydają się niezwykle interesujące. Można przecież bowiem wyobrazić sobie, że dzięki niemu uda się stworzyć korpus aparatu całkowicie pozbawiony przycisków, a to może być szczególnie pociągające, dla olbrzymiej rzeszy użytkowników już dziś korzystających z telefonów i innych urządzeń z ekranami dotykowymi.

Ja jednak przyszłość tego rozwiązania widzę jako alternatywę obsługi aparatu: reportaż realizujemy używając przycisków, a makrofotografie czy zdjęcia studyjne wykonujemy sterując aparatem poprzez ekran.

Fotografuj.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy