Apple Watch - to samo, ale lepiej

Apple wciąż jest potrzebny, by pokazać innym jak dobrze projektować elektronikę. Z smartwatchami wszyscy wielcy już się mierzyli. Nikomu jednak nie udało się stworzyć urządzenia, które odniosłoby sukces. Pierwszy będzie Apple.

Watch od strony funkcjonalnej wcale nie różni się od innych inteligentnych zegarków. Mierzy puls, wyświetla powiadomienia, umożliwia proste interakcje i można na nim instalować miniaplikacje. Nie chodzi jednak o to co urządzenie potrafi, ale jak to robi.

Załoga Apple długo dumała nad tym, jaki powinien być smartwatch. Idę o zakład, że gros czasu zajęło projektowanie interakcji między użytkownikiem a urządzeniem. Smartwatch nie jest przecież pomniejszonym smartfonem, więc również do jego obsługi trzeba podejść na świeżo. To co zaproponował Apple przekonuje. Dotykowy ekran, gesty, tapnięcia i - co najważniejsze - zaskakująco zwyczajne pokrętło o zgrabnej nazwie digital crown wyglądające na przemyślany i wygodny zestaw do komunikowania się z urządzeniem.

Reklama

Zaimponowało mi podeście do zegarkowego softu. A można inaczej. Nawigacja w zegarku? Jasne, zmiany kierunków będą sygnalizowane przez wibracje o innym natężeniu dla lewej i prawej strony. Komunikacja? Tak, ale głównie za pośrednictwem emotikon, rysunków lub gotowych tekstów, bo przecież na zegarku nie da się wygodnie pisać. Wprowadzanie tekstu? Oczywiście, ale najlepiej głosowo, za pośrednictwem Siri.

Do tego wszystkiego trzeba dołożyć duże możliwości personalizacji i modyfikacji wyglądu tak oprogramowania, jak i samego zegarka. Swoją drogą to ciekawe, że otwarte Google stworzyło niemodyfikowalny zegarkowy system Android Wear, a zamknięte Apple zrobiło soft pozwalający na wiele modyfikacji. Świat staje na głowie.

Nie bez znaczenia jest też zaplecze deweloperów. Fakt, Google i partnerom też wcale nieźle idzie zachęcanie programistów do współpracy, ale magia Jabłka wciąż robi swoje. Baza programów już teraz zapowiada się nieźle, a to co zostało zaprezentowane na konferencji, było w pełni dostosowane do wielkości ekranu i spójne ze stojącą za urządzeniem filozofią.

Jeśli coś miałbym zegarkowi Apple wytknąć, to... nudne wzornictwo. W tej obudowie nie ma polotu. Owszem, jest zgrabna i elegancka, ale równie dobrze mogłoby na niej znaleźć się logo innej firmy.

Nie przekonuje mnie także połyskujące szkło na ekranie i zastanawia czas pracy baterii. Nic o nim nie mówiono, a wszystkie fajne rozwiązania będą figę warte, jeśli urządzenie padnie po kilku godzinach pracy. Nie zachęca także cena urządzenia - za podstawowy wariant trzeba będzie zapłacić 350 dolarów.

Najważniejsze jednak, że Watch się pojawił i pokazał, że inteligentny zegarek nie musi być atrybutem nerda. Do sprzedaży trafi za kilka miesięcy, więc konkurencja ma chwilę, by wyciągnąć wnioski.


Jan Blinstrub

komórkomania.pl

Komórkomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: Apple Watch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy